wtorek, 3 listopada 2015

AKAPITÓW PIĄTKA






Ogłuszył mnie czerwony błysk, pułapki mnoży czas
Płynące drogi toczą się w myślach szukając map
"Ta przepaść i tak czeka gdzieś" - rzekłem wznosząc dumnie brwi
Byłem wtedy dużo starszy, lecz młodszy jestem dziś

"Całą nienawiść odrzuć precz" - krzyczałem poprzez mgłę
"Kłamstwo, że życie nie ma barw" - z mej głowy płynął śpiew
Dawnych historii śniłem blask, rycerskiej szpady błysk
Byłem wtedy dużo starszy, lecz młodszy jestem dziś
Bob Dylan - "My Back Pages"





          Siedzieli wtedy w Walecznym Sromie i sobie od paru ładnych godzin przy piwkach
i blantach dywagowali, gardłowali, bajdurzyli, ozorami mięli, ślinami pytlowali,
monologowali, słomę młócili, dziobami kłapali, rajcowali, wodę lali, roztrząsali, androny pletli, truli, frazesami żonglując a propos ogólnego stanu rzeczy, w zasadzie to a propos tego, dlaczego, do kurwy nędzy, w tym pojebanym świecie systemem monetarnym sterowanym, ni ma na nic piniędzy,
na nic ni ma piniędzy, ni ma piniędzy, nic piniędzy, piniędzy ni ma, prócz piniędzy
na konfrontacje zbrojne, mordobicia, ucisk, okupacje, pojedynki, nawałnice, rakietnice, huragany, batalie, atomówki, jatki, kampanie, blitzkrieg, rozruchy, oblężenia, zwady, pożogę, waśnie, scysję, tarcie, zatarg, matkojebecze wojny w słowach dwóch. Bucefał, Miętki, Skucha
i Łasic, czwórka companeros z Jeleniej Góry. Za dwie minuty i dwadzieścia trzy sekundy
dobije
          godzina
                    dwunasta
                              zero zero

                                        czasu zimowego,
                                                  trzeciego listopada
                                                            dwa tysiące piętnastego,
                                                                      atmosferyczne warunki
                                                                                sprzyjające,

                                                                                          upałów
                                                                                                    brak,
                                                                                                              odpuściły,
                                                                                                                        jak na razie,

                                                                                                                                 złota polska jesień
                                                                                                                                            w pełni.
     - Stary, każdy ma kosiarkę. Każdy ma, kurwa, kosiarkę i tak naprawdę, jeśli brać wszystko tylko i wyłącznie statystycznie, więcej ludzi ginie na świecie posiadających kosiarki, a nie pierdoloną broń. - rzucił wzburzony Miętki do Skuchy.
     - Ziomek, ja nie mówię, że giniesz od samego posiadania broni, ale, kurwa... sama idea broni, samo to, że jest coś takiego... noż kurwa... To, że każdy miałby gnata jest po prostu pojebane, bo pojebanych sytuacji w życiu jest za dużo i bo pojebanych ludzi w życiu jest
za dużo... w sumie to, kurwa, każdy w tym życiu jest po prostu pojebany i nie wiesz, kurwa,
nie wiesz, jak się zachowasz w kryzysowej sytuacji posiadając broń! Nie wiesz czy obronisz słabszego, czy rozjebiesz niewinnego, czy, kurwa, od tego wszystkiego nie pierdolniesz sobie w łeb w środku miasta! - krzyknął aż Skucha.
     - A jeśliby tak zlikwidować broń? - Bucefał zniżył głos. 
     - Jak to... zlikwidować? - chórem rzucili za jednym zachodem.
     - Tak po prostu... wykurwić ją w pizdu... - były to pierwsze słowa Bucefała od godziny, Łasic nie odzywał się w ogóle, parę dni wcześniej zeżarł o jedną kreskę za dużo i wciąż na bani podtrzymuje mu się depresyjna psychoza na zwale. Z resztą, od czasu, gdy na metamfetaminowym przeżarciu, trwającym osiemnaście dni bez snu, zakrapianym alkoholem, napojami izotonicznymi i jogurtami firmy Zott o smaku owoców leśnych, zamordowali dwójkę strażników miejskich, Łasic mniej się odzywał, Łasic mniej szalał, Łasic mniej był.
     - Słuchajcie, Miętki, Skucha i ty też Łasic, halo, ziomeczku, jesteś, to słuchaj... jaka jest w ogóle definicja broni? Bo teraz rozmawiamy przede wszystkim o broni współczesnej, tak?
     -
Zbiór rzeczy materialnych, stanowiących przedmioty do walki zbrojnej zaczepnej lub obronnej, polowania na zwierzynę, a także rywalizacji sportowej.
     - "Broń" to też termin oznaczający rodzaj wojsk, np. broń pancerna, ale ogólnie to łatwiej definiowalne jest pojęcie "systemu broni", który tworzy kombinacja broni oraz wyposażenia używanego do dostarczenia jej destrukcyjnej siły do celu. Bo tak, system broni składa się z:
  1. rzeczy, które wykrywają, lokalizują lub identyfikują cel;
  2. rzeczy, które nakierowują lub nacelowują obiekt dostarczany do celu;
  3. rzeczy, które dostarczają lub zapoczątkowują dostarczanie obiektu do jego celu;
    i, kurwa...
     - 4. rzeczy, które niszczą cel przy kontakcie z nim lub gdy znajdują się w jego pobliżu.
- pomógł Miętki Skusze. 
     - Bardzo ładnie, panowie, ale w takim razie, kto wynalazł broń?
     - Chińczycy. A potem, jak powiadają, ale chuj wie czy to prawda, ponoć  to Marco Polo
w XIII wieku do Wiednia z wyprawy do Chin przywiózł "sekret alchemików"... 
     - No tak, ale broń towarzyszyła człowiekowi od zawsze... Przed prochem były miecze, topory, młoty i szpady, a wcześniej pierdolone dzidy...       
     - Fakt, i wydaje mi się, że tej kwestii rozwiązać już nie będziemy w stanie... Jedyną nadzieją jest wehikuł czasu... Wtedy wiedzielibyśmy dokładnie jak to z tą "bronią" jebaną się zaczęło
i może jakoś to powstrzymali.
     - Tak, kurwa, i wrócilibyśmy do przyszłości, gdzie system całego świata opiera się
na Technologii Waty Cukrowej, Bucefał... 
    - Przecież oglądałeś "Powrót do przyszłości" i wiesz, że jakakolwiek zmiana w przeszłości ma diametralne, często i tragiczne, skutki w przyszłości, naszej teraźniejszości... Mógłbyś się nawet nie urodzić...
    - No wiem, wiem... tak pierdolę, bo pierdolę... Wy też pierdolicie, już od kilku godzin,
a od pierdolenia świata nie zmienimy.
    - I za to mogę wypić! - Łasic uprzejmie rzekł, w końcu, wstając z fotela przy stoliku swym
i companeros - Stawiam kolejeczkę, panowie, zaraz wracam - Ruszył w kierunku baru, zastanawiając się nad dziećmi, żonami, matkami, ojcami, braćmi, siostrami, rodziną, kurwa jebana mać, zamordowanych przez niego i Bucefała strażników miejskich, rodziną,
którą widział zbyt wiele razy w Internecie, telewizji i prasie. - Cztery szoty, poproszę, Marcinku - bąknął barmanowi, spoglądając na nocny żywot za największym w lokalu iluminatorem
przy drzwiach wejściowych, horyzont zaszedł mgłą.
     - Proszę ciebie bardzo, dwie dyszki...
     - Dziękóweczka wielka, reszty nie trzeba - powiedział, wręczając banknot dwudziestozłotowy.
     - Spierdalaj, ćpunie zajebany - skontrargumentował Marcin.
      Nie było czasu. Nie było.
"Nie ma, nie ma, nie ma czasu. Muszę, muszę, muszę, muszę, muszę , muszę, muszę, muszę, muszę, M-U-S-Z-Ę-!", pomyślał Bucefał pięćdziesiąt cztery lata później, trzeciego listopada dwa tysiące sześćdziesiątego dziewiątego, siedząc odrętwiały na fotelu przed telewizorem
w mieszkaniu swym i swej dwa lata temu zmarłej żony, gdy już oficjalnie oficjalnie Oficjalnie
było wiadomo, iż to prawda. Iż kłamstwem, wymysłem, banialukiem, na wodę picem, fotomontażem, na resorach bujdą, zwykłym pierdoleniem, z prawdą się mijaniem, przekręcaniem, wkręcaniem, wykręcaniem numeru stulecia, żartem, pogardą, akcją społeczną, tudzież charytatywną, schizą, przesłyszeniem, iluzją, przeinaczeniem faktów, tych faktycznych
i niefaktycznych, Maryja niech Jezusa wytarmosi za nieposłuszeństwo, do kroćset, dogryzaniem, wygryzaniem, przegryzaniem konwenansów światowej informacji publicznej, dezinformacji, na zasadzie, wywyższaniem, poniżaniem, zawyżaniem umiejętności samodzielnego myślenia i krytycznego spojrzenia na systemową manipulację dnia codziennego, w nadziei na zrozumienie dowcipu życia, gdy to w tym jebanym pudle, a.k.a. ścierwie skurwysyńskim, dowiadujesz się, że z powodu zalegalizowania publicznego kamieniowania innowierców na polszczyźnie, wszystko dzięki skrajnie prawicowo-centralnie-lewicowej partii rządzącej, atomówki z Bliskiego Wschodu właśnie w tym momencie, teraz
akurat, dziś, w tej chwili, w bieżącej chwili, aktualnie, na oczach świata, na naszych oczach,
w sensie,
          już
                    że ówcześnie,
                              już

                                        zostały
                                                  już
                                                            odpalone,
                                                                      już
                                                                               do nas
                                                                                         już
                                                                                                   lecą,
                                                                                                             już,
                                                                                                             już,
                                                                                                   już,
                                                                                         możemy
                                                                               już
                                                                     zobaczyć
                                                           już
                                                 w tempie
                                       już
                             zwolnionym,
                   już
         jak wylatywały.





C.D.N.
 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz