poniedziałek, 28 września 2015

"SŁODKI MÓJ LIŚCIU"



NO DOBRZE!
Nie posłuchasz?

Gdy dziewiczo Cię doznałem, nie zmiarkowałem,
Iż już nigdy Cię nie zgapię - wnet osłupiałem.
Mą psyche oświeciłeś, jeszcze jak, na amen,
I łaknącego scedowałeś - pozostał tylko lament.

Kocham Cię, wiesz wszak!

Żywot mój trwał pustym, na równi pochyłej,
Aż mnie dobyłeś - odroślą monolit spowiłem.
Dziś jestem wolny, dziś wszystko jasne,
Słodki mój Liściu - czas na ekspansję.


No dalej, skosztuj!

Wcale pojęciem czym Tyś nie władają,
Dyskredytują, odosabniają.

Tyś mą pociechą, Tyś mą religią,
Słodki mój Liściu, świata homilio.


Black Sabbath - "Sweet Leaf"
Przełożył - Pan Harmonijka

 



"SABAT, KRWAWY SABAT"






Żywot żeś pojmował oczyma wymysłu
Wiesz że musisz się uczyć
Kaźń twego umysłu
Z duszy musiałeś zawrócić

Wyścig trwa, księga otwarta
Już-już-już widać zakończenie
Nie ma dogmatu, wszak to nieprawda
Atoli nie dla cię to wykształcenie

Nikt ci nigdy nie powie,
Gdy spytasz o przyczynę
Powiedzą tylko, żeś zdany na sobie
To co w twej głowie od nich kłamliwe

Ci, którzy cię żgnęli
Chcesz, by zagorzeli
Bramy życia przed nosem zamknęli
Rejterady nie ujęli

Pragniesz, by żniwiarza ręce
Mogły odebrać ci zmysłu strunę
Nie liczy się już ujrzenie w jutrzence
Dnia łuny w podzięce

Nikt ci nigdy nie powie,
Gdy spytasz o przyczynę
Powiedzą tylko, żeś zdany na sobie
To co w twej głowie od nich kłamliwe
Wy Dranie!

Dokąd możesz uciec
Czym narobić się
Jutro nie nadejdzie
Życie zabija cię

Sny w koszmary nicują
Niebo ulega piekłem
Wypalonym chaosem
Wszystko już tu rzekłem

To wszystko wokół ciebie
Do czego to pruje
Bóg tyle co pies twój wygrzebie
Niech wam, kurwy, trzewia wypruje!

Sabat, krwawy sabat
Nic do uczynku się nie ostało
Żyję po to, by przekwitać
Dla ciebie usychać

Black Sabbath - "Sabbath Bloody Sabbath"
Przełożył - Pan Harmonijka


 


środa, 23 września 2015

"DZIATKI WCZORAJ"





Rewolucja w ich umysłach - dziatki pomaszerowały
Padołowi przeciw, w jakim żyć przystały.
Och! Ta nienawiść w ich ogniskach!
Sterane już popychaniami,
O przewszystek żądaniami.
Ze wszechświatem pofechtują,
Aż go w triumfie porachują,
Miłość zaś przycichnie...

Dziatki jutra we łzach trwają, dziś lecących.
Czy przeddzień jutra to ten z dni mir przynoszących?
Czy Damoklesa atomówkami musi być ogół testerami?
Czy walkę o pokój ograć zdołają czy też nam pozanikają?

Zatem, dziatki życia, odsłuchajcie, co ja plecie.
Jeśli w świecie żyć lepszym pragniecie,
Dziś taką wieść przekażecie:
"Obznajmiamy Ziemi, iż MIŁOŚĆ WCIĄŻ ISTNIEJE!"
I bitnymi być macie, nawet w swych bioforach,
Inaczej wy, dziatki dzisiaj,
Kutacz dziatkami wczoraj.



Black Sabbath - "Children Of The Grave"
Przełożył - Pan Harmonijka




"ZABÓJCZY KSIĘŻYC"







W lazurowego księżyca blasku ujrzałem Cię,
Zatem rychło uradzisz mnie
W ramiona Swe
Zbyt późno, by błagać czy abrogować,
Choć wiem, iż bez kwestii zabójczy czas to
Niefortunnie, mój

Pojąć nie mogę, że długo tak
Aż go nie percypowałem
Zacne wykopalisko, z tych, jakich mało
Ujrzą jeszcze fani całe te "Gra U Siebie" w pędni tafli
Może lada chwila, może lada dzień

Gwieździstymi nocami widywałem Cię
Tak niemożebnie całowałaś
Twe usta magicznym światem
Twój błękit w precjozie wszystek
Zabójczy księżyc
Nazbyt chybko nadejdzie


Przeznaczenie,
Wbrew całej woli Twej,
Na dobre i na złe
Wyglądać będzie aż
Oddasz mu się



 
Echo And The Bunnymen - "The Killing Moon"
Przełożył - Pan Harmonijka







sobota, 19 września 2015

"BĘDZIEMY DZIEĆMI"






To idzie do wszystkich ziomków, co noszą już długie spodnie,
piją tę goudę co piątek i chcą wyglądać groźnie.
Blizny na głowach, złamane nosy, braki w uzębieniu,
Błysk w oczach, spliffy w dłoniach, wyroki w zawieszeniu.
To idzie do wszystkich dziewczyn, co noszą wysokie szpilki
lub kicksy i w jeansy wsuwają swoje okrągłe tyłki.
Minispódniczki, szminki, tusze do rzęs i cienie,
zniżki, butiki, aerobiki, bijatyki przy przecenie.
To idzie do wszystkich zarobionych jap - yuppies,
co wsiadają w porsche kiedy po robocie śmigają na klawisz.
Zegarki za parę koła, garniaki bardziej pokaźnie.
Każda karta złota, loga nawet na ...taśmie.
To idzie do wszystkich dumnych business women (łoman? łomen? łymyn?).
Do góry broda, bo wokoło woda i aligatory swimmin'.
Nowa garsonka, nowy garson, w nowej garsonierze.
Na szyi to kolia czy garota? Nawet powietrze się nie nabierze.

Nieważne jaki bój toczymy ze światem.
Nieważne ile zbrój wkładamy przy tym i masek.
Jakimi tu czyni nas każda z ról i przypiętych łatek.
Będziemy zawsze dziećmi naszych ojców i matek.  

To idzie do wszystkich przedstawicieli co nadużywają władzy.
Na nic odznaki i krawaty - pod koniec i tak jesteśmy nadzy.
Sznur ochroniarzy dookoła koła dygnitarzy dookoła koryta.
Każdy się patrzy spod byka. Viva la corrida!
To idzie do wszystkich celebrytów, dla których spełnieniem snów
jest foto na tle logotypów i podziw u telewidzów.
Parę szwów tu, parę szwów tam. "Parę".
Chirurg milczy jak grób, ale kto przymknie oko sam puści parę.
To idzie do wszystkich twórców... Wróć! AR-TYS-TÓW,
co żyją pod wpływem impulsu, gdzieś na skraju krainy zmysłów
z dala od śmiertelników, gdzie wszystko jest tak ulotne
....ale jak śmierdzi w kiblu to i z krainy ten smok nie rusza o krok 

Nieważne jaki bój toczymy ze światem.
Nieważne ile zbrój wkładamy przy tym i masek.
Jakimi tu czyni nas każda z ról i przypiętych łatek.
Będziemy zawsze dziećmi naszych ojców i matek.  

To idzie do mnie. To idzie do mnie.
To idzie do mnie i Ciebie.
Od urodzenia co krok codziennie mamy tu mniej siebie.
Co doświadczenie, wkładamy na siebie kolejną warstwę, maskę
tarczę, plaster, nie da się być przecież dzieckiem zawsze.
Mam rację? Uciekamy od tego co w nas naturalne, szczere
łamani fałszem, krytykanctwem, nawet własnym sumieniem.
Strusi łeb chowamy w ziemi - pseudo bezpieczni, kopiemy pod sobą dołki.
W obliczu śmierci i tak będziemy bezbronni jak noworodki.

 Nieważne jaki bój toczymy ze światem.
Nieważne ile zbrój wkładamy przy tym i masek.
Jakimi tu czyni nas każda z ról i przypiętych łatek.
Będziemy zawsze dziećmi naszych ojców i matek.  



ZEUS





wtorek, 15 września 2015

IV. ENTLICZEK-PENTLICZEK, CZERWONY STOLICZEK,






IV. "BĘC"!




12.09.2015

       Cześć to znowu ja, zmieniłem imiona moim chomikom, teraz nazywają się Kasia i Kuba. Kasia zdechła to dlatego przykleje zdjęcie Kuby.


      Tata pojechał do mamy i teraz razem jeżdżą dookoła świata. Bucefał mówi, że tata powiedział, że przez czas jak tata będzie z mamą na świecie to on będzie takim moim drugim tatą. Zapytałem się czy będą jeździć tak po tym świecie znowu dwa lata czy dłużej a Bucefał powiedział, że może dłużej a ja powiedziałem, że wytrzymam i poczekam, bo wytrzymałem i poczekałem jak mama pojechała to wytrzymam jak pojechali z tatą i mamą, conie? Poza tym Bucefał jest fajny. Śmierdzi trochę w jego domu i bródno, ale ma za to konsole, pianino, gitarę i gitarę elektryczną i gitarę basową, bębenki, perkusja i większy telewizor niż my. Wogóle przeprosił mnie za jakiś pistolet tam w Karpaczu, ale ja nie pamiętam pistoletu żadnego tylko, że byłem z tatą a potem już z Bucefałem. Dziwne to. W ogóle to potem w nocy poszliśmy do nas do domu, bo zapytałem się czy mogę iść po chomiki i poszliśmy i Bucefał otworzył drzwi nie kluczami i wziołem klatkę i Klossy wszystkie i "Gwiezdne Wojny" na blureju i poszliśmy do Bucefała. Mówił też, że się uzlależnił od złej rzeczy i przez nią stał się bardzo złym człowiekiem i musi przestać ją brać. Powiedziałem mu, że mu pomogę i wogóle, że tata mówił, że każdy człowiek jest trochę czasem zły zawsze, ale z natury jesteśmy dobrzy, ale to te złe rzeczy na świecie wyciągają z nas te złe, ale jak się o tym zapomni albo nie będzie zwracać uwagi się to się w końcu naprawdę zapomni się albo nie będzie się zwracać uwagi i one znikną i zostaną tylko te dobre. Bucefał powiedział, że mam bardzo mądrego tatę a ja wiem, że mam.



 13.09.2015

       Dzisiaj rano Bucefał żygał w łazience i tak żygał długo. Potem przyszedł i miał w ręku taki duży worek w którym było dużo takich białych kryształków i powiedział, że to jest ta zła rzecz przez którą stał się złym człowiekiem to powiedziałem, żeby to wyrzucić skoro to złe i przez to on staje się złym. I on wtedy zapalił ładnie pachnącego papierosa, usiadł na kanapie obok mnie i powiedział, że to bardzo dobry pomysł i czy mu nie pomogę. To powiedziałem, że pomogę i pomogłem. Zpuściliśmy wszystko w kiblu w łazience. Cztery razy, bo aż trzy razy nie chciało się całe zpuścić. Potem włączyłem GTA V na konsoli i grałem długo grałem a Bucefał spał. Po południu wstał i powiedział, że mnie nauczy chwyta na gitarze. Powiedziałem, że kiedyś już tata mnie uczył i coś tam znam, bo znam i on powiedział, że to super i zaczęliśmy grać. I nauczył mnie chwytów do "Over The Hills And Far Away". Grają to Led Zeppelin i tata też ich bardzo lubi. I chwyty nie były takie trudne, bo po godzinie znałem już wszystko co miałem znać i grałem dalej cały czas, bo chciałem i było ekstra i wtedy Bucefał zaczął grać na gitarze elektrycznej i śpiewać i śpiewał, że chej a potem ja dalej grałem jeszcze mocniej to co miałem a on zaczął na gitarze basowej to ja jeszcze mocniej to co grałem a on potem usiadł przy perksuja i zaczął grać i śpiewać to ja jeszcze i jeszcze mocniej a na koniec znowu na elektryczną i dalej śpiewał i potem skończyła się piosenka. Potem posłuchałem jej w internecie i Bucefał śpiewał naprawdę prawie jak ten pan co nazywa się Robert Plant a na gitarze gra Jimmy Page a na perkusja John Bonham a na klawiszach i innych John Bonham i powiedział, że nauczy mnie jeszcze piosenek i tutaj sam Bucefał pilnował żebym źle nie napisał: Black Sabbath, Blue Oyster Cult, Jimiego Hendixa, Rush, Pink Floyd, ACDC, Beatles, The Doors, The Kinks, Deep Purple, Rolling Stones i inne a potem nauczę się na pianinie a potem jak nauczę się na pianinie to na perkusja spróbuję. SUPER!



14.09.2015

      Znalazłem piosenkę co to ją wczoraj graliśmy i śpiewaliśmy i dzisiaj rano też ją graliśmy i śpiewaliśmy i przeczytałem tekst, ale był po angielsku to znalazłem po polsku tłumaczenie i go tu przepiszę, bo ładny i super i nazywa się "Ponad Wzgórzami i Dalej".



O, pani - ty masz miłość, której potrzebuję
Och, możliwe - za dużo aż
Och, kochanie, kochanie, przejdźmy się na chwilę-
Och, masz jej aż tyle.

Wiele kochałem,
Wiele razy cierpiałem,
Wiele razy patrzyłem
W otwarte drogi.

Wiele razy kłamałem,
Wiele razy słuchałem,
Wiele razy się zastanawiałem,
Ile jeszcze można wiedzieć.

Wiele snów się spełnia,
A niektóre mają nawet srebrne wnętrze.
Ja żyję dla mojego snu
I garstki złota.
.
Dojrzały jest ten,
Kto wie, co utracił.
Wielu, wielu ludzi
Nie widzi otwartych dróg.

"Wiele" to słowo,
Które jest dla nas zagadką.
Tak dużo zgadywania
Tego, co powinno być znane,
Tego, co powinno być znane.  



      Później Bucefał spał i żygał, spał i żygał i spał a ja oglądałem telewizor. I tam leciał program jak panowie i panie robią jedzenie a potem dwóch panów i pani w żuri próbóją to jedzenie i mówią czy dobre czy nie dobre. I oglądałem to chociarz wydawało mi się głupie i nudne i bez sensu, bo co to za przyjemność patrzeć jak ktoś robi jedzenie a potem ktoś inny je próbóje i mówi czy nie dobre czy dobre jak nawet nie wiem, bo nie mogę spróbować to dlaczego to leci i po co to tak wogóle? I wtedy Bucefał się obudził i usiadł obok mnie i patrzył chwilę na to i jak żuri zaczeło mówić coś tam to Bucefał powiedział "No nie mogę już tego guwna słuchać" i wstał i podniusł telewizor i kable się urwały i rzucił nim o ziemię raz, ale dalej coś tam grało to podniusł i rzucił drugi raz i potem trzeci i ekran pęknoł aż i przestało grać a ja zapytałem na czym będę teraz grać w GTA V i oglądać filmy a on poszedł do piwnicy i jak pszyszedł to miał telewizor tylko trochę mniejszy i podłonczył i pograliśmy na zmianę w GTA V. I powiedział, że już tak więcej nie zrobi. Powiedziałem, że nie szkodzi, bo też wkurzał mnie ten program, ale nie wiedział co zrobić a teraz już będę wiedzieć co zrobić.
15.09.2015

      Bucefał powiedział, że niedługo załatwi nam wszystkie potrzebne dokumenty i pojedziemy do Kanady do jego taty z którym długo się już nie widział i tam zaczniemy nowe życie. Powiedział, że chce iść do szkoły żeby nauczyć się robić dźwięk do filmów. Powiedział, że to super i on powiedział wtedy, że będę mógł iść do szkoły jakiej chce. Zapytałem czy mógłbym naprzykład do szkoły z muzyką a on powiedział, że to bardzo dobry pomysł. Zapytałem też czy będę mógł wziąść Kubę ze sobą i Klossy i filmy i konsole i to co będę chciał a on mówi "Weźmiesz wszystko co będziesz tylko chciał". Zapytałem czy klatkę też mogę a on powiedział, że tak. Jak pisał pan Andrzej w Wiedźminie: coś się kończy, coś się zaczyna.
Ciekawe jak to wszystko teraz będzie?





Pan Harmonijka
15.09.2015



 

poniedziałek, 14 września 2015

III. ENTLICZEK-PENTLICZEK, CZERWONY STOLICZEK,





III. NA TEGO



      Metamfetamina została po raz pierwszy zsyntetyzowana w 1893 r. z efedryny przez japońskiego chemika Nagayoshi Nagai. W roku 1919, krystaliczna metamfetamina została zsyntetyzowana przez Akira Ogatę. stosowany powszechnie jako stymulat, lek na narkolepsję i arteriosklerozę, został wprowadzony do aptekarskiego obiegu, gdzie funkcjonował pod różnymi postaciami, w różnych krajach. Pobudzenie, czujność, odporność na sen i ból – te korzyści przemawiały do wyobraźni ówczesnego obywatela i pacjenta dokładającego starań, tak jak dziś, aby dotrzymać kroku światu nabierającemu coraz większej prędkości. Pierwsze zastosowanie metamfetaminy na szerszą skalę miało miejsce w czasie II wojny światowej, kiedy była stosowana jako środek pobudzający dla żołnierzy, od których wymagano aktywności bojowej przez długi czas. Za tym wszystkim stał przede wszystkim jeden człowiek - lekarz wojskowy Otto Ranke, dyrektor Instytutu Fizjologii Ogólnej i Obronnej na Berlińskiej Akademii Medycyny Wojennej. Postanowił on, na polecenie najwyższych notabli NSDAP, zmienić "zwykłych niemieckich żołnierzy, marynarzy i lotników w bitewne automaty o nadludzkich cechach", w taki sposób, by ich potęga dorównała ideologicznym wyobrażeniom szerzonym przez Fuhrera, który sam od 1942 każdego dnia przyjmował metę dożylnie, nie wspominając o innych substancjach.
      Na pierwszy ogień poszli żołnierze piechoty, którym zaczęto podawać... metamfetaminę w postaci środka o nazwie Pervitin. Szybko okazało się, że ci, do niedawna jeszcze nieopierzeni szeregowcy, zyskali nagle niespożyte siły i stali się żądni walki. "Podrasowani" w ten sposób Aryjczycy mieli zawojować całą Europę, jednocześnie zmiatając z powierzchni ziemi wszystkich "untermenschów", na co są twarde dowody w postaci odnalezionej niedawno dokumentacji medycznej z czasów II wojny światowej, która wskazuje, że w latach 1939-1945 wydano niemieckim żołnierzom ponad 200 milionów tabletek Pervitinu! Ale przecież każdy medal ma dwie strony. Owszem, metamfetamina ma silne działanie pobudzające, ogranicza odczuwanie bólu i niweluje opory moralne, ale jednocześnie jej zażywanie jest bardzo wyniszczające dla organizmu. Dlatego też nietrudno wyobrazić sobie tych samych żołnierzy, powiedzmy, dwa lata później - szczególnie, jeśli Pervitin podawano im wielokrotnie. Odpadająca skóra, owrzodzenia, halucynacje i omamy, potężne braki w uzębieniu i kompletny rozkład osobowości - to tylko, niektóre z możliwych skutków.
      Podobno Japończycy opracowali swoją wersję Pervitinu, zwaną Philopom, dawkowaną dożylnie, wspierającą na duchu lotników kamikaze, jednak żadne źródła historyczne nie potwierdzają do końca tych informacji.
       W latach 50. XX wieku metamfetamina była stosowana jako lek, między innymi w leczeniu otyłości. W latach 60. rozpoczęło się stosowanie jej jako narkotyku. Po czesku nazywana "pernikiem" nawet w małych ilościach, może podnieść zdolność czuwania, fizyczną aktywność
i zmniejszyć apetyt. Jako następstwo wypalenia lub iniekcji metamfetaminy pojawia się krótkie, ale wyjątkowo intensywne pobudzenie. Jest to wynik wyrzutu dużej ilości przekaźnika neuronalnego, jakim jest dopamina, w rejonach mózgu, które są odpowiedzialne za uczucie przyjemności. Przypuszcza się, że ogromny wyrzut dopaminy w wyniku działania metamfetaminy jest odpowiedzialny za szkodliwy wpływ tej substancji na zakończenia nerwowe w mózgu. Wysokie dawki tego narkotyku mogą niebezpiecznie podnieść temperaturę ciała, czasem ze skutkiem śmiertelnym, a także doprowadzić do napadów drgawkowych,
zaś nieunikniona paranoja może doprowadzić do pojawienia się myśli samobójczych
lub morderczych.
       Przy przewlekłym nadużywaniu tego środka narkotycznego może się rozwinąć tolerancja
na narkotyk. W celu osiągnięcia zadowalającego efektu, osoba musi albo brać coraz większe dawki w coraz mniejszych odstępach czasu, albo zmienić sposób przyjmowania tej substancji. W niektórych przypadkach, narkomani przestają jeść i spać, wpadając w rodzaj przymusu brania. Działanie psychotropowe jest ogólnie zbliżone do amfetaminy. Działa jednak dłużej
i stan po spożyciu jest dużo intensywniejszy. Jest też jednak bardziej toksyczna – duże dawki powodują skrócenie drzewa neuronowego w ośrodkowym układzie nerwowym. Sole (+)-metamfetaminy (o konfiguracji absolutnej S) powodują bardzo silne pobudzenie seksualne. Osoby, którym podano znaczną ilość tego enancjomeru metamfetaminy tracą zazwyczaj wszelką kontrolę nad swoimi odruchami seksualnymi. Młode kobiety stosują metamfetaminę,
by polepszyć sobie samopoczucie, zwiększyć energię i zmniejszyć apetyt. Jest niedroga, ma długotrwałe działanie i wydaje się bezpieczna. Wiadomo jednak, że ten narkotyk niszczy komórki nerwowe, zwłaszcza te wydzielające dopaminę (ich niedobór prowadzi do choroby Parkinsona). Zwiększa się ryzyko przedwczesnego porodu, a urodzone dzieci są bardziej nerwowe. Wikipedia podaje, iż metamfetamina w Polsce występuje rzadko.
Media zaś są ślepe i głuche - standard - nie babrają się w tym krystalicznym temacie, informując co najwyżej, iż "znów u niebezpiecznego dilera znaleziono ogromne ilości marihuany, z której można wytworzyć spore ilości ilości amfetaminy, a którą to również przestępca posiadał" bądź po prostu "znów to u niebezpiecznego dilera znaleziono ogromne ilości marihuany, starczające na 42235 dawek konsumenckich, oraz inne narkotyki". Mogę to nazwać tylko grubym nietaktem w stosunku do edukacji narkotykowej nieświadomego społeczeństwa, zwłaszcza tego przesiadującego zbyt wiele czasu pod kloszem masowej pralni mózgów. A przecież to takie proste, cholera jasna... Ludzie zasługują na to, by wiedzieć jakie używki są dla nich dobre, jakie przyciężkawe, a jakie W OGÓLE NIE DO SPOŻYWANIA, legalne leki podobnież z resztą.
      Kurwa, drodzy państwo, obudźcie się! Czech jest już wszędzie, więc trzeba, kurwa, ludzi informować i zniechęcać. Ten śmiertelny narkotyk jest jednym z głównych składników dzisiejszej masowej depopulacji, wraz z rakotwórczymi konserwantami w pożywieniu, chemikaliami
w powietrzu i w wodzie oraz szkodliwymi dla ciała i umysłu falami elektromagnetycznymi emitowanymi przez telewizję naziemną. Czas się, kurwa, obudzić, moi mili i coś z tym, kurwa, zrobić!
      Kurwa, tak w ogóle to do kogo ja to mówię? Co to ma znaczyć? Jezus! Co ze mnie za ojciec! Na chuj mi to Jeet Kune Do, skoro nie potrafiłem obronić swojego syna?! Nie dość, że nie potrafiłem to nie mogłem po prostu, kurwa, nacisnąć za spust, kiedy wręczył mi ten pistolet?! Ja pierdolę! Jestem przećpanym kretynem i najgorszym ojcem świata, nie potrafiącym w sytuacji kryzysowej wykorzystać "Drogi Przechwytującej Pięści"!
      I jeszcze ten pieprzony klub, kurwa... Pełno ocierającego się o siebie przepoconego bydła wokół mnie, gibającego się do chujowej muzy... Nie, czekajcie... Przecież to "Firestarter"! Wow... Nie spodziewałem się "Prodziawy" w takim miejscu, prędzej remixów jakichś popularnych teraz chłamów jak, kurwa, "Ona tańczy dla mnie", "Życie jest małą ściemniarą"
czy "Dałem ci kamień z napisem 'love'", a tu taka miła niespodzianka... Aż, kurwa, chce mi się potańczyć... Czekajcie, przecież już to robię... Nieźle, ciało samo mi się rusza do rytmu... Jezus, dobrze, że wszyscy są tu podobnie nawpierdalani po korek, widzę to... teraz to widzę całkowicie.
      Jebana meta. Nie przypuszczałem, że też stanę się jej ofiarą. Masowo to, zdaję mi się,
że spora część tutejszego przemysłu lata zeżarta... I w tej chwili wiek nie ma już jakiegokolwiek znaczenia, co robi się niepokojące coraz bardziej, bo niedługo zacznie brakować tu pokolenia, które będzie w stanie w odpowiednim czasie przemówić do rozsądku pokoleniom młodszym
i wyznaczyć jakąś granice, gdyż zajęte będzie zastawieniem kolejnej rzeczy do lombardu,
by móc raz jeszcze poczuć w nozdrzu ostre jak brzytwa pierdolnięcie kryształu...
by kontynuować dzień... spędzić noc... No i wyrobić normę w robocie... Z drugiej strony, też nie dziwota! Należy zrozumieć pracowników, nie wyrabiających na trzeźwych obrotach podczas zapierdolu, który zapewne często miewają, i jeśli normy nie wyrabiają, z pracą szybciutko się żegnają... Business is business... Zwłaszcza, że kryzys wciąż wszechobecny, budżety firm obniżać należy, a za dwóch, a nawet trzech niewyrabiających starych pracowników, jeden młody polatany wyrobi z palcem w cewce... Szkoda tylko, że z czasem ta, nie będąca nawet
w większości metą, meta wyżre ci w końcu duszę, zabierze najlepsze, co z ciebie i zasili twój umysł wraz z sercem kryształem, poza którym już nic nie będzie miało dla ciebie znaczenia... 
      Dopaminko, żegnam cię... I tak pociągniesz... ile tam organizm będzie w stanie...
Do złotej krechy, złotego macha, czy, kurwa, nawet złotego strzała... Tak... Ale jak powiedział kiedyś Mirek, jeśli ktoś chce się zeżreć to koniec końców się zeżre, ale tylko od niego zależy czy stanie się to stylem życia, prowadzącym do rychłego i szybkiego końca, czy będzie umiał to rozgraniczyć w racjonalny sposób... Szkoda tylko, ze każde spotkanie z kryształową dama jest dla twojego organizmu tak wyniszczającej... Nieważne jak wytężony umysł mieć wtedy będziesz, choć to i tak dobre złego początki... Bo z czasem lotu, wytężenie umysłu opada, natrafiając na słowotwórcze bagno, myślotwórczy muł oraz anatomiczny ból, co nie przeszkadza jednak pobudzonemu wciąż ciału... W sumie dokładnie tak się teraz czuję...
Albo więc kładziesz się i zabiera cię sen wartownika, lub w miarę głęboki, jeśli szczęście dopisze... I to nieważne gdzie się teraz znajdujesz... Jest jeszcze oczywiście opcja dożarcia i zaliczenia kolejnego dnia lotu... 
      Pierwsza zasada a propos metamfetaminy? Pomimo zasady "nigdy nie mów nigdy" i "na pewno się nie uzależnię", nigdy nie próbuj tej pierdolonej trucizny... Zabawnie to brzmi,
w kontekście narkotyków ciężkich, szkodliwych i silnie uzależniających (choć co takie, kurwa, nie jest), ale naprawdę powiadam wam, że zdrowiej przypierdolić sobie jebanej amfetaminy, niż jej kuzynki mety... Jakkolwiek absurdalnie by nie brzmiało... Oczywiście, jeszcze zdrowiej jest .zapalić ziółko... Choć w sumie jeszcze zdrowsze od ziółka, a zwłaszcza palenia codziennego, którego plusy i minusy właściwie się wyrównują, zdrowsze jest przyjąć co czas jakiś terapeutycznego psychodelicznie LSD... Które jest w zasadzie najlepszym lekarstwem na alkoholizm... Tak... Najzdrowiej to wyzbyć się wszelakich zagrywających twój organizm nałogów, prowadzić aktywny, zdrowy tryb życia i hula dusza-dusza gra! Albo tak... aktywny, zdrowy tryb życia, raz na pół roku kuracja z LSD na łonie natury, i ziółko raz w miesiącu... Nie, niemożliwe... Raz w tygodniu... Weekendowo... Po trzy dni... Zależnie od mojego stanu finansowego
lub ilościowego w topach wyhodowanej własnoręcznie Andzi z chowu blueberry...  
Nie! czystość i trzeźwość przez życie całe...!
A spierdolonych kasyn, w których nagrzane świństwem ofiary świństwa przepierdalają swoje, na świństwo rozpierdalane w głównej mierze, tak czy owak, pieniądze, coraz więcej, więcej, więcej, więcej i WIĘCEJ!
      Kurwa mać, ile tego bełkotu naraz mogę mieć w głowie?! A stoję na tym parkiecie
z jakieś trzy minuty dopiero... O, to chyba mój dostawca... Torba sporych gabarytów, widzę... Zaraz będę już przy tobie, mój ty drogi handlarzu śmiercią... Już, już, już, już, już... Już jestem przy twoim lewym uchu, ściskając twą dłoń prawą mą dłonią prawą...
"I sztrumf, sztrumf, Misia bela. Misia Kasia komfacela. Misia a, misia be, misia Kasia kom-fa-ce... Wypadło na Ciebie!"
      - "W Paryżu najlepsze kasztany rosną na placu Pigalle".
      - "Zuzanna lubi je tylko jesienią. Przesyła ci świeżą partię".
      I tyle? Po ptokach? Po kłopocie? Nieźle... Kuźwa, ciężka ta torba... I ciężko będzie mi się
z nią przebić przez ten motłoch... "Firestarter" zamienił się gładko w "Invaders Must Die"...
O, tak... Ta płytka też jest bardzo dobra... Chuj tam, chwilka na parkiecie nikomu nie zaszkodzi,
i tak już po ptokach, po kłopocie. O, tak, tak, tak, tak, tak... PAM-PAM-PAM-PAM-PARA-RARA-RARA-RARA-RAM-RAM-RAM-RAM-RAM-RAM-RAM-RAM! 

PAM-PAM-PAM-PAM-PARA-RARA-RARA-RARA-RAM-RAM-RAM-RAM-RAM-RAM-RAM-RAM!
      Czekajcie, czekajcie... A co to za jegomoście w garniturkach, którzy zdają się mnie niby niepostrzeżenie otaczać, właśnie teraz, właśnie kiedy już po ptokach, po kłopocie?
Noż do kurwy nędzy! Beretta! Gdzie ja ją...?
      Odstawię
      tylko
      na moment
      torbę...
      Ja
      pier
      do
      lę,
      kur
      wa
      mać! 

      Jak
      się
      od
      be
      zpie
      cza
      to
 gówno jeba______________________________________________________________________________________________________________________________________________
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________



(CDN)



Pan Harmonijka
14.09.2015



     

sobota, 12 września 2015

II. ENTLICZEK-PENTLICZEK, CZERWONY STOLICZEK,




II. WYPADNIE,




01.09.2015

      Wakacje, najlepsze 2 miesiące w życiu. Jest mój pierwszy rok szkolny. Chyba. Któregoś dnia jak wróciłem z zerówki do domu pytam się babci: są chomiki? Babcia powiedziała, że nie ma! Babcia sobie zażartowała bo chomiki były w klatce. Nazwałem je Po i Dipsi. Po to dziewczynka a Dipsi to chłopak. Po była większa a Dipsi był mniejszy.



 02.09.2015

      Przykro mi, że nie opowiem moich przygód w zerówce ale opowiem wam jedną historią co miałem dziś 02.09/2015/2016. Jak wracałem z Julkiem z zerówki to poszłem do Julka i oglądaliśmy film "Obcy decydujące starcie". Ten film jest o potworach z jednej planety. Potem poszłem do domu no i odrobiłem lekcje. Potem przyszedł tata poprosiłem go czy mi da 4 zł, a on mi dał. 
      Pojechałem do kiosku. I kupiłem sobie krótką książkę "Batman i Supermen". W domu zrobiłem podwieczorek ale mi nie smakował to go wyrzuciłem. Potem oglądałem bajkę. 
      Potem pisałem to co teraz piszę. A to co teraz piszę to skończyłem o godzinie 19:33.



05.09.2015

      Dzisiaj dowiedziałem się wkońcu od taty dlaczego mamy nie ma w domu. Bardzo nie chciał mi powiedzieć ale powiedział. Bo było tak, że jak była rocznica taty i mamy to tata był w delegacji za granicą i miało go nie być, ale był! I chciał zrobić niespodziankę mamie i przyjść do domu jak nie będzie wiedziała. I przyszedł a tam mama  pije mleko z dystrybutorów wujka Piotrka, wujka Bogdana, wujka Mariusza i wujka Mirka. No i się pokłócili i kłócili się długo. Tata powiedział że to była tak właściwe kłótnia rodzinna bo była tam prawie cała rodzina. I mama powiedziała, że ma dość tego miasta, ma dość Polski, ma dość taty i w ogóle i chce pojechać dookoła świata. I pojechała. I jeździ już tak przez dwa lata.


06.09.2015

      Dzisiaj odwiedziliśmy dziadka. Dziadek jest chory na padaczkę i ztwardnienie ale jak wujek Mirek przywiezie mu taki olej rso i tata albo wujek pomogą mu go wziąść to dziadek się dobrze czuje, nie trzensie się, nie boli go i normalnie można z nim pogadać. Czasem też palą razem takie papierosy co ładnie pachną, bo wcześniej wrzucają takie ładne zielone do młynka, ruszają młynkiem i potem wysypują, do bletki i skręcają. Spytałem się taty kiedy będę mógł zapalić a tata na to "Jak skończysz 17 lat pomyślimy". Tata i wujek mówią, żebym nie mówił kolegom, że pomagają tak dziadkowi, bo polskie prawo jest kulawe i to, że pomagają dziadkowi tak jest nielegalne. Nie rozumiem dlaczego skoro to pomaga to dlaczego nielegalne?
      Potem wróciliśmy do domu i tata powiedział mi, żebym się nie złościł na mamę po tym co mi wczoraj powiedział dlaczego pojechała, bo mama tak zrobiła, bo tata kiedyś przez jakiś czas spotykał się z jedną panią, ale przestał ale mama i tak się dowiedziała. Nie wiem co wspólnego ma mleko z dystrybutorów wujków z tym, że tata spotykał się z tą panią? Może kiedyś będę wiedzieć. Powiedział też jak przeczytał trochę mojego pamiętnika, żebym pamiętał o przecinkach na przykład przed "bo" i "ale". Będę pamiętał.



07.09.2015

      Dzisiaj byliśmy z tatą i wujkami i z Maćkiem, Piotrkiem, Wojtkiem, Dawidem, Kubą, Julkiem i Mateuszem na zamku Chojnik. Maciek, Piotrek, Wojtek, Dawid, Kuba, Julek i Mateusz to synowie wujka Piotrka, wujka Bogdana, wujka Mariusza i wujka Mirka, czyli to moi kuzyni. Było ciepło i słonecznie chociaż na górze trochę wiało. Tata powiedział, że będziemy musieli pójść wkońcu na Śnieżne Kotły i Śnieżkę a najlepiej to przejść ze Śnieżnych Kotłów na Śnieżkę. Myślę, że to fajny pomysł. A to zdjęcie ze szlaku na Chojnik.




09.09.2015

      Tata już nie ma firmy bo banki wszystko zabrały. Zadzwonił rano telefon i tata był bardzo zły. Krzyczał potem płakał chwilę a potem rozbił lustro w przedpokoju i krew leciała mu z ręki. Przytuliłem go i powiedziałem, że będzie dobrze a potem pomogłem mu sprzątać. Potem pojechaliśmy po nowe lustro i potem je wstawiliśmy do domu i zawiesiliśmy. Później poszliśmy na zakupy i długo czekaliśmy w kolejce po pieniążki z bankomatu. Zaczął padać deszcz i spotkaliśmy biednego pana. Tata dał mu kurtkę i kupiliśmy mu torbę jedzenia i papierosy i tata zapalił z nim ładnie pachnącego papierosa. Jak wracaliśmy do domu zapytałem się taty dlaczego tak jest, że niektórzy są biedni i nie mają domu. Tata powiedział, że to przez system, bo światem tak naprawdę żądzą źli panowie i złe panie i chcą nam zabrać wolność i niezależność i wszystko co dobre w imię pozornego bezpieczeństwa przed terrorystami. Zapytałem się czy to terroryści teraz idą do Europy i dlatego tak mówią o nich w telewizji i radiu i w ogóle. Tata powiedział, że ci ludzie po prostu migrują, bo im źle tam gdzie żyją a migracja nie jest terroryzmem i przestępstwem a w ogóle to terroryzm wymyślili Amerykanie, żeby ustawić sobie świat pod siebie i że to oni finansują tak naprawdę wszystkich terrorystów i to jest złe i niemoralne, bo piorą wszystkim mózgi. I powiedział, że teraz zpuszczają się nad tymi uchodźcami a Max Kolonko przewidział już to dwa lata temu. W zerówce gadaliśmy o apokalipsie allaho-zombie i że kiedyś w podziemiach będziemy uczyć nasze dzieci języka polskiego i wszystkiego a na górze wszyscy będą mówili po islamsku i czcić Allaha nawet jak się w niego nie wierzy. Powiedziałem o tym tacie a on powiedział, że każdy fanatyzm jest zły i nie wolno narzucać swojej wiary nikomu, bo to nieładnie, ale jak ktoś chce wierzyć niech wierzy, bo jest wolność tylko żeby nie utrudniał przy tym innym życia. Spytałem się czy będzie 3 wojna światowa i tata mówi, że 3 wojna światowa już trwa od kiedy Amerykanie napadli w latach 50 Koree i Wietnam po 2 wojnie światowej. Pytam się taty "Jak to? A Unia Europejska? Tam nic nie mówią, że wojna". A tata odpowiedział "Unia Europejska powstała dla pozornego pokoju i wolności. Źli panowie i złe panie doszli do wniosku, że zrobią coś takiego dla pozoru i będą się w tym pozornym dobrobycie kotłować przez czas jakiś, ale w krajach poza Unią wciąż będą robić złe rzeczy, zniewalać ludzi fałszywymi pieniędzmi, wywoływać wojny i konflikty, zbijać fortunę na przemyśle zbrojeniowym, testować bronie biologiczne i w ogóle w ogóle". Nie wiedziałem, że tak jest i nie podoba mi się to wcale.
      Potem wróciliśmy do domu i tata włożył do wieży płytę, którą kupił sobie w empiku. Nazywa się "Łona, Webber & The Pimps". Tata powiedział, że w hip-hopie zdarzają się takie totalne perły czyli piosenki które nie mają w ogóle wulgaryzmów. Zapytałem co to jest "wulgaryzmów". Tata powiedział, że "brzydkich słów". Posłuchaliśmy jednej piosenki co nazywa się "Nie pytaj nas" parę razy i myślę, że jest bardzo fajna chociaż nie rozumiem jej dokładnie. Spytałem się czy  będę mógł posłuchać kiedyś całej tej płyty i wszystkich płyt Kalibra 44, bo narazie znam tylko "Wenę" i bardzo lubię. Tato powiedział, że jak koledzy i koleżanki z klasy będą szli do komunii w drugiej klasie to wtedy posłuchamy wszystkich piosenek Kalibra i on wytłumaczy mi teksty jak nie będę czegoś rozumiał. I fajnie. A "Nie pytaj nas" też jest fajne tak że znalazłem tekst w Internecie i teraz go tu przepiszę.

Spytaj o pensje - powiemy chętnie, o tych trzech czy czterech trzystu wręcz
i że nam fiskus tyle zabiera, że ledwo wystarcza na wystrój wnętrz.
Zapytaj nas o kredyt - mamy tu pasmo przeżyć wartkich.
Zapytaj, ile kosztuje by śledzić jak nam rośnie w siłę frank szwajcarski.
Spytaj nas jak się mieszka, spytaj o koszty ciepła,
i czy oświetla nasze okna słońce rano. Spytaj o metraż.
Spytaj o pracę, czy ona perspektywy nam dawa.
Zapytaj nas, ile to czasu trzeba żeby tam dostać awans.
Spytaj nas o ostatni melanż, czy może szerzej weekend,
czy był relaks, czy też może, było jak zwykle mocno pite.
Spytaj o muzykę - nie ma w niej dla nas zjawisk obcych.
Zapytaj nas o nowy trend, a chętnie powiemy tobie o znacznie nowszym.
Spytaj nas o znajomych - to cię zgubi, bo jest ich
dwa tysiące czworo, a każde z nich lubi to. Wierz mi...
Dowiedz się od nas więcej, o tym co pod napięciem, co jest w cenie.
Zapytaj nas o wszystko, niemal z takim zastrzeżeniem, że:

Nie pytaj dokąd i skąd, nie pytaj dokąd i skąd idziemy.
Nie pytaj dokąd i skąd, nie pytaj dokąd i skąd idziemy.
Nie pytaj dokąd i skąd, nie pytaj dokąd i skąd idziemy.
Nie pytaj dokąd i skąd, nie pytaj dokąd i skąd idziemy.

Nie pytaj nas o przeszłość - jakbyś nie wiedział, że nie było nic przed nami.
Nie pytaj o przyszłość, bo nawet jutro jest czymś, co niknie w dali.
Nie pytaj o świat, o ludzi, o sedno, czy bo ja wiem, o deficyt.
Nie pytaj nas o nic, co nas bezpośrednio nie dotyczy.
Nie pytaj nas o miłość - mamy to przećwiczone,
bo to pokolenie ją zgubiło na melanżu, razem z telefonem.
Nie pytaj o pustkę, nie pytaj o strach gdzieś w nas ukryty -
widzisz, od tych pytań jest nasz psychoanalityk.
Nie pytaj o słowa - nie wiesz? Niedopatrzenie -
znamy wprawdzie cztery języki, ale są to obraz, ruch, rytm i brzmienie.
Nie pytaj o ciszę - nie sprzyja nam ta cisza nijak,
co niedługo pojmiesz, bo z natury lubimy drzeć ryja.
Nie pytaj o życie, o sens, o żadną z tych dziedzin.
Nie pytaj co w nas siedzi - to raczej nie jest pokolenie odpowiedzi.
Nie zadawaj nam pytań w których problem czyha, bo kto wie co wzniecisz,
a jeśli już musisz - zapytaj nas co słychać? "-Aaa, jakoś leci!" 

      Myślę, że jest super a jak się komuś nie podoba to niech sobie jeszcze raz posłucha!

I tylko nie pytaj dokąd i skąd nie pytaj dokąd i skąd idziemy.
Nie pytaj dokąd i skąd nie pytaj dokąd i skąd idziemy.
Nie pytaj dokąd i skąd nie pytaj dokąd i skąd idziemy.
Nie pytaj dokąd i skąd nie pytaj dokąd i skąd idziemy. 



 10.09.2015

        Dzisiaj rano pojechałem z tatą znowu do empiku i on kupił trylogię reżyserską "Władcy Pierścieni", trylogię "Gwiezdnych Wojen" starą najlepszą, i trylogię "Matrixa", na blureju. Potem kupiliśmy dużo poprcornu, czipsów, colę i słodycze. Tata przez cały dzień pachniał ładnie papierosami ale nie widziałem anirazu, żeby palił. I w domu oglądaliśmy od rana. Najpierw "Władcę Pierścieni", potem "Gwiezdne Wojny", potem zamówiliśmy dużą pizzę z pieczarkami, papryką, cebulą, peperoni, czili, szynką, salami, szpinakiem, jajkiem i sos czosnkowy. A wieczorem oglądaliśmy "Matrixa". Jest już późno, ale tata powiedział, że nie muszę iść jeszcze spać jak nie chcę. I powiedział, że jutro pojedziemy do Karpacza zobaczyć interaktywną wystawę LEGO. Nie mogę się już doczekać!


Pan Harmonijka
12/14.09.2015


czwartek, 10 września 2015

I. ENTLICZEK-PENTLICZEK, CZERWONY STOLICZEK,







Tato, tato, czy słyszysz nas?
Tato, tato, odezwij się choć raz!
Tato, dlaczego nas nie chcesz znać?
Jesteś naszym ojcem, teraz za to płać!

 

Kiedy byłem jeszcze małym chłopcem,
Wciąż widziałem Cię w telewizorze.
Czytałem twe komiksy, na pamięć je znałem.
Uczyłem się od dziecka, że żołnierz wszystko może.

 

Ty nas pierwszy uczyłeś nienawiści.
Ty nas pierwszy uczyłeś zabijać.
Ty nas pierwszy uczyłeś być silnym.
Ty nas pierwszy uczyłeś być mocnym. 

Hans, daj nam siłę!
Hans, daj nam moc!
Hans, daj nam siłę
Daj nam siłę, daj nam moc!

Dzieci Kapitana Klossa - Tato, Tato






I. NA KOGO




     Był chłodny, przedjesienny jeszcze wieczór, drugi dzień po niespodziewanej przerwie między trwającymi czas cały upałami, które już tuż, tuż, niebawem, ponownie nadciągną, jednakowoż dziś już raczej nie, choć jak wiadomo - po polskiej pogodzie możemy się spodziewać wszystkiego. Z interaktywnej wystawy LEGO w górskiej mieścinie Karpacz wyszli właśnie równo o godzinie 19:33 ojciec w wieku średnim, w początkowej jeszcze fazie przekwitania, oraz pięcioletni jego synek, poczciwy z pyszczka szatynek, wiecznie ciekawy i wiecznie radosny. 
      Wtem, sporych gabarytów jak kolano łysy mąż w płaszczu długaśnym, beżowym, piaskowym niemal, choć tym nie z piaskownicy, a z plaży, smukłym i sprawiającym wrażenie damskiego, w istocie damskim będącym, gdyż narodowiec nie rozpoznał w lumpeksie, iż większość czasu spędził na przymierzaniu odzienia ze stoiska dla pań. W każdym bądź razie, nasz crystal warrior wyciąga Glocka 17 po kryjomu, odbezpiecza, to nie żarty, i z ukrycia celuje w dwóch chłopców, młodego i starego, uprzednio zatrzymawszy należytą komendą ("Rusz się, kurwa, a jak psa zajebię, ciebie i synalka, mistrzu. Tylko spokojnie. Żadnych sztuczek. Powolutku. Tak, dokładnie, widzę, że się rozumiemy. Niemal, kurwa, bez słów. Grzeczni chłopcy. Powolutku. Chodźcie za wujkiem"). Wziąwszy ich następnie na stronę, w uliczkę nieprzyjemną, owładniętą maksymalnie oparami ze studzienek kanalizacyjnych, buchających w powietrze niczym lokomotywy para przekłębiasta, Bucefał, zagorzały kibic KSK Karkonoszy i aktywny działacz Ruchu Narodowego, przedstawił jak się ima w ów czas sytuacja, do której będzie musiał się przyporządkować ojciec, jeśli jeszcze kiedyś chce zobaczyć syna.
      Sprawa wyglądała prosto, z nocnego klubu jeleniogórskiego, "Bangkokiem" nazywanym, należy odebrać przesyłkę, w której mieści się czterdzieści dwa kilogramy krystalicznie czystej, odcienia błękitnego, crystal blue dosłownie, metamfetaminy, za którą już całą kwotę zapłacono, przelewem, przedwczoraj, właśnie teraz pieniążki zostały zaksięgowana na szwajcarskim koncie dostawcy.
Problemem jest odbiór. Problemem jest coraz szybciej i boleśniej dygoczący mięsień sercowy na myśl o spotkaniu w cztery oczy z psiarnią, a tym bardziej z tajniakami. Problemem jest również ta sparanoizowana do granic sparanoizowania paranoiczna paranoicznie przeparanoja, w którą łysy wsiąkł, nie wiedząc już od dłuższego czasu, co snem, a co jawą.
      Zatem Bucefał po zakończeniu siedem godzin wcześniej swego pikowego przewrotu
na mieście, rają ze stu dwudziestu trzech gramów, uformowaną w kontury geograficzne Rzeczpospolitej, na ciemnym blacie kuchennym w jadalni na melinie; na góry, rzeki i jeziora także czas odnalazł, a z geografii, map zwłaszcza, zawsze brylował, więc naprawdę było
co nozdrzem wciągać. Logicznym według niego było, iż od kiedy zaczął handlować na poważnie, nawet w hurcie i nawet z wysyłkami zagranicznymi, z dostawą do domu włącznie, polskie służby porządkowe od razu wzięły go pod włosie i od ładnych paru miesięcy jest na 23-godzinnym celowniku; tej godziny, co ostatnią jest w dnia ciągu, nie liczymy jako inwigilowaną, gdyż ten dobrze zapowiadający się kibic, aktywista i diler nie traktuje swego codziennego przeleżanego snu-ninja godzinnego jako coś szczególnie interesującego bezimiennych agentów ogarniturowanych, którzy pod lupą go mają; "regeneracja tkanki, ducha i dupy", jak to lubił powiadać, "teraz na pewno wyłączyli wszystkie podsłuchy, kamery i inne pluskwy skurwiałe... to ich na bank interesować nie może... na bank! mogę odetchnąć z ulgą i przeleżeć chwilkę bez przeświadczenia obserwacji ze strony osób trzecich... spróbuję zamknąć tylko oczy i zamkniętymi pozostawić przez czas jakiś je...". Z resztą, ba, przecież nie tylko polskie służby maczają w tym palce... Już udowodniono, że Polaczki kooperują z CIA, FBI, NSA, MI5, SIS, Mosadem, VEVAKiem, Servus Bertonum, SWR RF, Stasi, MIVDem oraz Tokubetsu Koto Keisatsu; cała ta śmietanka odpowiada za te drażniące niewidzialne drony aliści, stacjonujące każdego dnia w okolicach, w których Bucefał się pojawia, na mur-beton-kryształ.
      "A więc ten gość zostanie moim żołnierzem, czarnuchem, królikiem doświadczalnym,
a może i mu się kurierem bycie spodoba i utworzymy spółkę? Kto wie? Groźnie nie wygląda, ale widać, że dla dziecka gotów jest poświęcić W-S-Z-Y-S-T-K-O, dlatego też jego dotychczasowy światopogląd, kodeks moralny oraz honor pójdą się jebać, gdy stanie w końcu pod ścianą, między młotem a kowadłem, Scyllą a Charybdą." - pomyślał na szybko Bucefał. Rzecz jasna, ojciec nie stanie na nogi, nie podbuduje sobie zduszonego w zarodku ego ani nie nabierze siły i mocy bez odpowiedniej ilości chemii odpowiedniej, wprowadzonej na sposób przewszelaki - do rozpatrzenia, przetestowania i zaakceptowania - tak... musi go skrystalizować, nie ma innej opcji, bez tego ten chłopina nie udźwignie tej misji. Na szczęście, w kondomierce miał swoje ostatnie dwadzieścia siedem pakietów czecha, pozostawione na czarną godzinę jak ta. Iście wyjebiście.
      - No już, kurwa, bez przeaktorzonej paniki mi tutaj, kurwa, wiesz co się ciśnie, wiesz co będzie, więc, kurwa, spokój i słuchać, kurwa! Chyba że chcesz, żebym na miejscu podziurawił ci, kurwa, synusia, okularniku pierdolony! - w istocie, ojciec posiadał znamienitego witrażu okulary korekcyjne, których wieczka i szkła przypominały tak najzwyczajniej w świecie spody butelek szklanych po trunkach chmielem, jęczmieniem, żytem, pszenicą, siarczanami
i askorbinowymi kwasami zaprawianych, tyle że nie na wariata, jako tulipan niemalże,
o cokolwiek, co najbliżej, utworzony rozbiciem charakterystycznym, gdy nastaje mus przystania do walki; takie to z kominkami na spodzie by były, a te z kominkami na spodzie być nie mogą, bo przecież z kominkami na spodzie spora część twarzy ojca wokół oczu jego poszarpana by została niczym przerośnięta łechtaczka doprawionej pernikiem hieny wścieklicą zarażonej,
co to ją zaswędziało.
      - Proszę, nie wiem dlaczego wybrałeś akurat nas, ale zrobię, co tylko zechcesz, tylko nie krzywdź mojego syna! Nic nie zawinił, dobra? Rozumiesz, co do ciebie mówię, prawda?
     - O, rozumiem jak najbardziej, ale o tym zadecyduję, kurwa, osobiście, czy zawinił czy nie zawinił. A teraz posłuchaj, masz tylko jedną jebaną szansę, by wyjść z tej sytuacji bez szwanku, a kto wie, może i nawet zarobisz trochę na tym. Słuchaj, kurwa, ojczulku... - koleś wymiękał, Bucefał był tego pewny, strużki potu zalały mu całą mordę, okulary zaczęły się obleśnie zsuwać po piegowatym nosie, a na dodatek momentalnie na jego pachach zaczęły się szybciutko rozlewać plamy potu, którego woń nastała od razu. Dzieciak za to stał w jednym miejscu, bez ruchu, zapatrzony w przestrzeń, z niewielkim Sokołem Millenium LEGO STAR WARS w garści lewej i z przemoczoną od stresu dłonią taty w garści prawej. Wszystko wskazywało na to, iż to chłopaczek jako pierwszy instynktownie wyczuł powagę sytuacji, co więcej zrozumiał to jeszcze przed tym, jak naćpany Bucefał to ogarnął i tak, po prostu, kurwa, o, zdecydował posunąć się na taki krok, a nie inny. W sumie to akurat w tamtym momencie przypomniał mu się thriller z lat 90. z Johnnym Deppem i Christopherem Walkenem w rolach głównych, w którym to intryga wygląda bardzo podobnie, choć była o wiele bardziej przemyślana i o wiele bardziej mniej na wariata, mimo że wciąż jak najbardziej na wariata. Chłopaczek jednakowoż, widać i czuć było, jest z tych chojraków, co to dostosują się, utulą, będą grzeczni, a w ostateczności wyruchają cię na cacy, bez masła, z nożem w plecach i z kolczatką owiniętym chujem w dupie. 
      - Rok 1995, Walken, Depp i jego sześcioletnia córeczka, którą oddzielają od tatusia już na początku filmu, na zatłoczonym dworcu, para jebanych tajnych policjantów, Łowca Jeleni jest jednym z nich, babeczki nie kojarzę, ale szmata zamyka małą w samochodzie,
a przechowujący w wietnamskim obozie jenieckim zegarek dla Willisowego Butcha
w odbytnicy swej, co to do rodziciela należał, gdy żył jeszcze, wręcza Nożycorękiemu pistolet
i rozkazuje zastrzelić gubernatora Kalifornii, nie Schwarzeneggera. Jeśli tatuś zadania nie wykona, córka nie przeżyje. Ma na to pierdolone półtorej godziny. Znasz ten film?
       - Coś rzeczywiście kojarzę, ale jak przez mgłę...
      - Żeby to, co teraz do ciebie mówię nie zostało przyswojone jak przez pierdoloną mgłę, kurwa... Słuchaj, sytuacja jest adekwatna do tej filmowej, z tym że ty zrobisz dla mnie coś innego, odbierzesz za mnie pewną walizkę... Wszystko jest już ustawione, misja nagrana, dostawca cierpliwie czeka po odbiór... Ja niestety nie mogę tego zrobić, choć bardzo, ale to bardzo, kurwa, potrzebuję, ale mam na pieńku z co poniektórymi postaciami z umówionego miejsca spotkania, więc nie wypada, bym się tam pokazywał... za to ty, mój drogi panie kochany, możesz to zrobić bez problemu, z palcem w dupie i z zamkniętymi oczami, kurwa, niemal... Wpierw muszę cię odpowiednio nastroić i przygotować, żebyś przypadkiem nie poszedł na policję... Pamiętaj, kojarzysz mnie tylko z ryja, danych nie znasz, a jeśli byłbyś na tyle głupi, żeby pójść rzeczywiście na komisariat, musisz zdawać sobie sprawę, że psiarni to też zapewne krótko nie zajmie, zanim cię wysłuchają i zaczną rozpoczęcie rozpoczęcia działania... w tym samym czasie twój synuś będzie już gnił, kurwo, w rynsztoku pod wiaduktem, nieopodal Zgorzeleckiej, a jego soczyste, młodociane zwłoki będą rżnięte na zmianę przez tabuny menelów, chcesz tego, kurwa? No pewnie, że nie chcesz, a ja ci daję szansę, by do tego nie doszło. Co masz w torbie? Masz jakieś mącadło?
     - Co? Mącadło? Co to jest mącadło?
     - Noż kurwa, mącadło... Mącidełko? Jakaś podstawka zjebana? Kawałek kartki, mandatu, rachunku dużego, nie wiem, kurwa, książki, gazety chociażby? Musisz mieć choć jedną z tych rzeczy w torbie...
      - Mam... "Klossa"... - ojciec zaczyna grzebać w swej zamszowej torbie w kolorze zgniłej zieleni.
      - "Klossa"? Jak to Klossa? Tego Klossa-Klossa? Na zasadzie, że Hansa, kurwa?
      - Dokładnie, mam akurat przy sobie większość numerów... W sumie mam je już
od dzieciaka... I wciąż są w stanie perfekcyjnym...
      - Chuj mnie boli czy są w stanie perfekcyjnym, czy w stanie rozkładu, kurwa! Dawaj jeden zeszyt i kucnijcie na ziemi razem ze mną... - Bucefał wyrwał z rąk ojca dziesiąty numer "Kapitana Klossa"... Odcinek nosił tytuł "KURIERKA Z LONDYNU". - Z Londynu, kurwa... Ten temat, co to go odbierzesz szybko, gładko i przyjemnie od mojego dostawcy, też przybywa
z Londynu i mam szczerą nadzieję, że tym razem nie będzie aż tak wymieszanym ścierwem jak poprzedni, którego nota bene też należało wymieszać, by rozprowadzić po mieście, w celu wymieszania kolejnego, odsprzedania płotkom, po wymieszaniu następnym, którzy wymieszają go raz jeszcze i polecą w misję handlową na ulice, zatem... Mam tutaj... - uzbrojony dres wyjął swoje dwadzieścia siedem pakietów, rozsypał wszystko z przezroczystej samarki na komiks, wyciągnął kartę bankomatową wraz z prawem jazdy i zaczął kruszyć i formować perwitynę
w modrawe ścieżki przeolbrzymie, a jak na pierwszy raz ojca-kuriera, człowieka, oprócz marihuanen, piwka i wódki ze szlugami odświętnie, z narkotykami wspólnego nic nie mającego - ściechy prze-prze-prze-prze-prze-kurewsko-olbrzymie. 
      - Słuchaj, ułożyłem ci tutaj niezłe wariactwo na Hansie twoim, proszę ciebie, kurwa, masz tu dwadzieścia pięć pakietów skruszonych... nieco mniejsze od moich rai, ale skoro jesteś dziewicą, wystrzeli cię w skurwysyn... Będziesz szybszy, bardziej czujny, skoncentrowany, przepełniony energią i zapałem ku działaniu... I bez dyskusji, wciągasz wszystko do porzygu, trzymaj banknot, zroluj sobie i szuraj, na raz czy na raty, chuj mnie to boli, ale zaraz ma być wszystko wciągnięte, bo im szybciej wciągniesz, tym szybciej otrzymasz dalsze instrukcje, tym szybciej rozpoczniemy operację, co w ostateczności sprowadza się do tego, że tym szybciej odzyskasz synka, kapujesz, ziom? No, więc bez pierdolenia, wciągaj, kurwa!
      Cały proces pierwszego w życiu narkotyzowania się ojca, inną używką niż cannabis, alkohol i tytoń, potrwał może z trzy, maksymalnie cztery minuty. Bucefał był mile zaskoczony, bał się, że gościu zwróci przy pierwszym zetknięciu nozdrza z metą, a tu proszę - przyswojenie t-o-t-a-l-n-e... Ojciec wystrzelił się niczym nagrzana do czerwoności rakieta, w podróż międzygalaktyczną, misja powrotna nie wchodzi, kurwa, w grę... Dobrze, zdążył go uzależnić, może być więc pewny, że po traumach, które przyniesie temu Bogu ducha winnemu ojcu swego syna noc nadchodząca, człowiek ten jeszcze nieraz zgłosi się potem do niego po towar... Dzięki Ci, o matko ma, przenajświętsza, jedyna i niepowtarzalna, oblubienico, pani serca mego, lubo, miło, dulcyneo, donno, bogdanko najdroższa, niebogo wybrana, rozumiejąca i czująca mnie, do granic i od bezkresu, do końca i od początku, do początku i od końca, mnie, mnie, mnie, kurwa, i tylko MNIE, Bucefała Przepotężnego, moja Ty  (rac)-N-metylo-1-fenylopropylo-2-amino wspaniała... 
      - Dobrze, a teraz te dwa pakiety, co ci je zostawiłem... I spokojnie, wiem, że smak nie będzie zbyt przyjemny, dlatego masz tu na popitkę tę oto naleweczkę roboty własnej i po prostu wsmaruj to sobie, kurwa, w dziąsła, zęby, język i w co tylko, kurwa, postanowisz... Dla mnie możesz nawet oblizać serdecznego, oprawić piko i wsadzić sobie w dupę, twoja brocha, stary... Ale już, bez ociągania się, wpierdalaj... Dobrze... Teraz posłuchaj, na Raamstad 17 znajduje się pokaźnych rozmiarów klub nocny, co zwą go "Bangkok", na pewno wiesz gdzie
to jest... to, kurwa, największa umieralnia dla młodzieży w tym przeżartym mieście, więc o to,
że nie trafisz obaw nie mam... atoli musisz wiedzieć, że mężczyzna, który przekaże ci z ręki
do ręki walizkę, będzie czekał na ciebie i tylko na ciebie, jednakoż rozpozna cię
po wyszeptanym w jego lewe ucho znaku-sygnale, który ustaliliśmy już wcześniej, oczywiście wprzódy uściśniesz jego prawą dłoń swoją prawą dłonią... 
     - A jakie to hasło? - zapytał, choć wykrzyczał złowieszczo właściwie, ojciec,
który prawdopodobnie przegrzeje się dzisiejszej nocy, dostanie nerwobólów, zapaści, zawału
i wykrwawi się do szczętu po bliskim spotkaniu głowy z podłożem, podłożem akurat będącym w trakcie zapowiadającego się w dalszej perspektywie omdlenia.
     - Masz powiedzieć "W Paryżu najlepsze kasztany rosną na placu Pigalle". Powtórz...
     - Znam tę kwestię na pamięć, przecież to Kloss, wiesz, Kloss-Kloss-Kloss...
     - No to powtórz...
     - "W Paryżu najlepsze kasztany rosną na placu Pigalle". A on mi wtedy odpowie "Zuzanna lubi je tylko jesienią. Przesyła ci świeżą partię.", prawda?
      - Kurwa, jasne, że prawda... Wow... miło mnie tu zaskoczyłeś... naprawdę to z Klossa?
      - Jak Boga kocham...
      - Wierzę... Dobra, teraz została nam tylko rzecz ostatnia... Mianowicie, twoje narzędzie obronne, czyli... po prostu gnat - Bucefał z głębokiej kieszeni wewnętrznej płaszcza wyciągnął ładnie zachowaną Berettę i wręczył w dłoń ojca, po czym sam własnoręcznie dokręcił mu tłumik
do lufy.
      - Nie spodziewam się żadnych ekscesów wymagających otwarcia ognia, ale jak już się znajdziesz na parkiecie w tym motłochu, odbierzesz przesyłkę i będziesz miał ją pod ręką, należy spodziewać się najgorszego i najmniej spodziewanego, niestety... Z drugiej strony
w sumie, jak to mówią, w rzeczywistości wojny się nie uniknie, można ją tylko przełożyć,
aż wróg będzie silniejszy...
      - Nie potrzebuję broni, mam czarny pas w Jeet Kun Do.
      - Że jak-jak? Jeet-co-kurwa? 
      - Jeet Kun Do... Inaczej "Droga Przechwytującej Pięści". Naukowa walka uliczna, którą stworzył od podstaw sam Bruce Lee...
       - Serio mówisz teraz?
      - Bruce badał szczegółowe, sprecyzowane aspekty, jako że miał wizję swojej sztuki walki, wiedział czego chce i jak ma wyglądać jego Jeet Kune Do. Pomimo faktu, że był mocno inspirowany przez boks starej ery, zwany „słodką nauką”, oraz szermierką, to Jeet Kune Do
nie jest ani boksem ani szermierką, nie jest sportem, a naukowym podejściem do sztuki walki
i charakteryzuje je prostota, bezpośredniość i nieklasyczność. Prościej mówiąc, obronisz się przed każdym, a w parterze rozmieciesz każdego, kogo zechcesz rozmieść. 
       - Kurwa, ojczulku, dobrze wiedzieć, że zupełnie przypadkiem trafiłem na zioma, który zna się na rzeczy i potrafi wpierdolić, kiedy trzeba, ale uwierz mi i posłuchaj uważnie... Lepiej mieć ze sobą broń i jej nie potrzebować, niż jej, kurwa, nie mieć, a, kurwa, potrzebować... Czaisz? Rozumiemy się? Nadajemy na tych samych falach? Mimo twojego nietrzeźwego stanu, i uwierz mi, kurwa, na słowo, dawno już nie widziałem AŻ TAK KUREWSKO wystrzelonej kryształem osoby jak ciebie tu i teraz przede mną... Więc... Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że od powodzenia twojego zadania zależy czy znów złapiesz syna za rączkę i pójdziecie spokojnie
w swoją stronę czy, kurwa, potrzymasz go sobie za tę rączkę jebaną w pierdolonym prosektorium, do którego trafi po tym jak sanitariusze wezwani na tutejsze miejsce zbrodni spakują jego niewielkie ciałko do tego przesympatycznego czarnego wora na zamek błyskawiczny. Rozumiesz to, prawda?
      Ojciec, nażarty w kurwę, przyjrzał się tylko równie nażartym oczom Bucefała, ze źrenicami jak szpileczki, po to tylko, by przekonać się, że ten nie służący w zupełności pozytywnie społeczeństwu przećpany zakapior nie blefuje, jeśli chodzi o zadanie śmierci. I cóż...
Nie blefował... Dlatego bez słów nachylił się nad synkiem, wstrzymując z całych sił
swoją pobudzoną nieprzyjemnie mimikę, mimo szczękościsku, bólu kruszejących zębów
i maksymalnej suchoty ślinianek, uśmiechnął się szczerze i poczciwie spojrzał dziecku w oczy,
z nadzieją, lecz także obawą, iż po tym nadchodzącym uścisku, uścisku bezwarunkowym, uścisku obligatoryjnie koniecznym, uścisku przepełnionego miłością ojcowską najwyższej próby, w najczystszej postaci, ultymatywnie zdecydowanym, nieugiętym, szczerym, charakternie całą gębą niekwestionowanie pierwszej wody katońskim...
Zwyczajnie, przegrzany czy nie przegrzany, zdawał sobie sprawę, że mogą się już więcej nie zobaczyć, a nikogo przecież w życiu tak jeszcze nie kochał, i kochać nie będzie, jak tego owocu lędźwi swych pociesznego ciekawskiego, cwanego szkraba, tak na sto pięćdziesiąt, przenikliwego myśliciela swych dziecięcych lat jedynych, i na koniec świata i jeszcze dalej...
No cóż, nie ma co przeciągać, czas się zbierać...

      Kocham Cię, synku.
      Zawsze będę.
      Kochaj więc, okularniku pierdolony!



(CDN)



Pan Harmonijka
11.09.2015