poniedziałek, 31 sierpnia 2015

FUCKED II




Jeśli widzisz nasze logo,
kupujesz najlepsze jedzenie,
ubranie, dach nad głową,
korzystasz z najlepszego
transportu, higieny, elektroniki
i wszystkich niezbędnych rzeczy,
które tylko można kupić.

Evil Corp


Więc gaz do dechy i wypuszczam czad
Z aparatury, co ma 1000 Wat
Pulsują światła - pulsuje krew
A ja po prostu robię głębszy wdech
I gaz do dechy i wypuszczam czad
Z aparatury, co ma 1000 Wat

Franek Kimono - Dysk Dżokej




      "Holenderskim naukowcom z Uniwersytetu Wirusologii, Onkologii i Farmaceutyki Bóg Tak Chciał udało się w końcu stworzyć hybrydę bąka bydlęcego (tabanus bovinus), osy (vespula vulgaris), pszczoły miodnej (apis mellifica), szerszenia (vespa crabro), ptasznika olbrzymiego (lasiodora parahybana), tarantuli włoskiej (lycosa tarantula), skorpiona (scorpiones), pytona królewskiego (python regius), skolopendry olbrzymiej (scolopendra gigantea), muchy końskiej (haematopota pluvialis), komara (culicidae), skorka pospolitego (forficula auricularia), nietoperza (chiroptera), szczura (rattus), mrówki amazońskiej (polyergus rufescens) i czternastu gatunków kleszcza twardego (ixodidae). Laboratorium Uniwersytetu posiadało cztery tysiące czterysta czterdzieści cztery ule o objętości piętnastu metrów kwadratowych każdy. Specjalnie dla eksperymentu laboratorium studenckie zostało przeniesione, a tym powiększone,
do zbudowanych na obrzeżach terenu szkoły pięciu hal wielkości stadionów każdy. Wczoraj każdy z uli został przetransportowany do losowych miast na świecie, by w końcu rozwiązać problem masowego wymierania pszczół, głodu na świecie i bezrobocia.
     - Bąkobydlęcy-oso-pszczoło-szerszenio-arachnido-pytono-skolopendro-muszo-komaro-skorko-nietoperzo-szczuro-mrówko-kleszcz jest owadem idealnym, niegroźnym, pożytecznym
i przyjaznym środowisku naturalnemu Ziemi. Dzięki naturalnemu oswojeniu tego zwierzęcia
z aglomeracjami miejskimi poprzez umieszczenie 4444 uli tych zwierząt w 4444 losowo wybranych miastach na świecie, w celu ich dalszej prokreacji, pszczoły przestaną masowo wymierać, a na świecie przestanie istnieć głód, ucisk i bezrobocie - mówi profesor doktor habilitowany, noblista Edward Von Hookstendfart.
     Projekt współfinansowany przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego dostał również wsparcie od właścicieli prywatnych, tj. Greenpeac, MacDonald, Coca-Cola Company oraz Evil Corp. Wszyscy sponsorzy są zgodni co do tego, iż tym razem Holendrzy nie dadzą plamy i projekt uda się zgodnie z planem; wszystko wskazuje na to,
iż został on przetestowany wielorako wiele razy.
      Jak pamiętamy pod koniec lat 70., Holendrzy na terenie swojego kraju w tajnej bazie wirusologicznej stworzyli dwa wirusy idealne, wirusy, które miały rozwiązać w końcu problem łysienia kobiet i mężczyzn na świecie, atakując komórki będące za to odpowiedzialne, były to HIV-1 i HIV-2. Główny pomysłodawca projektu przetestował go na sobie, po czym wyruszył
w podróż dookoła świata. Nie muszę przypominać, co nastało potem i jak tak naprawdę
na łysienie działały i działają po dzień dzisiejszy HIV-1 i HIV-2. Wszystkim nam jest bardzo przykro z tego powodu, dlatego też zadbaliśmy o to, by
bąkobydlęcy-oso-pszczoło-szerszenio-arachnido-pytono-skolopendro-muszo-komaro-skorko-nietoperzo-szczuro-mrówko-kleszcz przyczynił się do wyciągnięcia ludzkości z opresji - dodaje Tyrell Wellick, jeden z głównych zarządców Evil Corp.
      Społeczeństwo bąkobydlęcego-oso-pszczoło-szerszenio-arachnido-pytono-skolopendro-muszo-komaro-skorko-nietoperzo-szczuro-mrówko-kleszcza, podobnież jak pszczół, może istnieć wiele lat w klimacie umiarkowanym, ponieważ matka i robotnice mogą w ulu przezimować. Samce przed zimą są z ula siłą wypraszane i czeka je niechybna śmierć
na wygnaniu. Przed zimą robotnice gromadzą zapasy, a zimą nie opuszczają ula. Aktywność

bąkobydlęcych-oso-pszczoło-szerszenio-arachnido-pytono-skolopendro-muszo-komaro-skorko-nietoperzo-szczuro-mrówko-kleszczy w tym okresie znacznie maleje. Zahamowane zostaje nawet wydalanie odchodów, które gromadzą się w powiększonej w tym okresie odbytnicy. Zimą rodzina jest mniej liczna - nie ma ani trutni ani larw, ani jaj. Robotnice gromadzą się
w kłębie, ogrzewając się wzajemnie i utrzymując wewnątrz kłębu temperaturę 36-42
°C.
     Tą pozytywną informacją kończymy dzisiejszy Fucked, a ja jestem Saranella Saranilla. Dziękuję Państwu za uwagę. Dobranoc."



Pan Harmonijka
(z wykorzystaniem twórczości
Sama Esmaila)

31.08.2015


niedziela, 30 sierpnia 2015

BIG SZYSZAK





















S.S.
31.08.2015

UFOLUDKI



Mój brat wciąż czyta o kosmitach
Gwiazdach, planetach i orbitach
O niczym innym nie chce słyszeć
Nawet do UFO listy pisze
Wreszcie zasłużył na nagrodę
I latający ujrzał spodek
Bo wylądował dziś w ogródku
Pojazd zielonych ufoludków

Zielone włosy, zielone butki
Całe zielone są ufoludki

Kot na ich widok zaraz zmyka
Dziwnego boi się ludzika
Pierwszy kot przykrył nos ogonem
Może to gryzie to zielone
A czym się żywi śmieszny stworek
Czy zjedzą z nami podwieczorek
Kompot dostały, tort dostały
Zjadły, wypiły, odleciały

Zielone włosy zielone butki
Całe zielone są ufoludki 

Fasolki

sobota, 29 sierpnia 2015

FUCKED




Płoń, płoń, nie ma litości dla tych, co czynią ohydę
Płoń, płoń, koniec radości, gdy ognie się ślizgają po ohydy wstydzie
Uważaj, tu trwa ohydy przewalanie
Polityczne frakcje dzielą się, jednoczą
Drewniane ławy nad rozumne rozmowy - to trupy żywe bełkoczą
Nie pytaj o bełkotu logikę
Jest celem samym w sobie, mówię poważnie
Szmer i okrzyki dla oszustwa ludności
W imię równości, w imię wolności
Płoń, płoń, płoń, parlamencie
Niech spali cię ogień na historii zakręcie
Niech zginą pod dachem posiadania władzy żądze
Trupy się bawią też za moje pieniądze 

Kazik - Spalaj Się




     "PODSŁUCH W DOMU TUSKA? Wydawałoby się, że nie ma pilniej strzeżonego miejsca niż dom premiera. Jak to więc możliwe, że nawet tam był podsłuch?! W służbowej willi, w której mieszkał Donald Tusk (58 l.), ktoś nagrał jego rozmowę z biznesmenem Janem Kulczykiem
(+65 l.). Teraz funkcjonariusze służb specjalnych chcą przehandlować nagranie. Najbogatszy Polak rozmawiał z premierem o wsparciu dla interesów na Ukrainie
. Biznesmen planował stworzenie "mostu energetycznego" pomiędzy posiadającą nadwyżki
prądu Ukrainą a krajami Unii - w tym Polską. Kulczyk planował także zasilanie ukraińskich elektrowni polskim węglem
- po tym, jak po odcięciu od zasobów Donbasu Ukraińcy zaczęli mieć problem z tym surowcem. W ten sposób polskie kopalnie miałyby pozbyć się zalegających na hałdach nadwyżek węgla. Świętej pamięci Kulczyk obawiał się, że na drodze do realizacji jego planów mogą stanąć Rosjanie, że może nastąpić prowokacja z ich strony. Dlatego zwrócił się do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z prośbą o pomoc w ochronie kontrwywiadowczej całego przedsięwzięcia. Do rozmów z ABW wyznaczył jednego ze swoich współpracowników mieszkającego w USA (chuj wie ile l.), który  był w stałym kontakcie z agentami ABW. 
     Kulczyk tuż przed śmiercią obawiał się o swoje życie, o czym wspominał na spotkaniu
z dzisiejszym Prezydentem Europy Donaldem Tuskiem w willi rządowej. Co ciekawe, współpracownik, którego wyznaczył do konwersacji z obecnymi służbami bezpieczeństwa, tuż przed wybuchem afery podsłuchowej straszył go i wysyłał SMS-y, grożąc, że "ma na niego nagrania" i go "zniszczy". Przypomnijmy, że afera podsłuchowa wybuchła w czerwcu ubiegłego roku. Trzynaście miesięcy później Kulczyk niespodziewanie zmarł w wiedeńskim szpitalu
w trakcie rutynowej operacji by-passów. W niewyjaśnionych do końca okolicznościach...
     Poza tym, z tego co wiadomo z niepotwierdzonych jeszcze źródeł, z nagrań okazało się,
iż były premier uradowany rozmawiał ze współpracownikami o swoich osiągnięciach w loży masońskiej.
Okazuje się, iż masoneria stworzyła system wtajemniczeń (stopni), których przejście wiąże się z alegorycznym poznawaniem prawd metafizycznych i moralnych. Podstawowe stopnie inicjacji masońskiej (tzw. masonerii błękitnej) to uczeń, czeladnik i mistrz.
Ponadto istnieją systemy wyższych wtajemniczeń (tzw. masoneria czerwona, czarna, biała), z których można wymienić Ryt Szkocki Dawny i Uznany, Ryt Francuski Nowoczesny, Ryt York, Ryt Szwedzki, Ryt Memphis-Misraim etc. Rozróżnia się stopnie uniwersalne (masoneria błękitna, od 1. do 3.) i stopnie wyższe, których liczba zależy od Rytu. Masoneria wykształciła skomplikowane obrządki wywodzące się ze stosowanego w lożach średniowiecznych wolnomularzy operatywnych, wzbogacony o współczesne elementy.
Należą do nich:

otwarcie i zamknięcie loży

podniesienia kandydata do odpowiedniego poziomu wtajemniczenia. W czasie wypełniania tego obrządku adeptowi zdradzane są pewne tajemnice oraz przekazywane słowa konieczne do komunikacji między braćmi oraz gesty pozwalające ich rozpoznać. W czasie inicjacji adept składa także przysięgę, w której zobowiązuje się zachować w tajemnicy wszelkie informacje uzyskane w loży. W czasie przysięgi opisuje się także rodzaj kary, jaki ma go spotkać w wypadku naruszenia tajemnicy. Wykonanie kar ma się wiązać z torturami i z wyjątkiem pierwszego stopnia wtajemniczenia kara jest śmiertelna. Dziś jest to bardziej element tradycji niż realnych zasad. Ponoć.
 
Rytuały masońskie mają umacniać braterską więź, poczucie wspólnoty i tożsamości, a także wprowadzać odpowiednią podniosłą atmosferę sprzyjającą refleksji. Podczas prac wolnomularze noszą białe rękawiczki i fartuszki (kobiety - suknie).
Językiem prac lożowych w Polsce jest język polski. W XVIII i XIX wieku bardzo często na całym świecie używano francuskiego, na początku XX wieku eksperymentalnie w Szwajcarii wprowadzano esperanto podczas spotkań międzynarodowych.
     Tusk cieszył się, że udało mu się w końcu uzyskać wyższy stopień wtajemniczenia, a z tego co wiemy, niedługo potem otrzymał stanowisko Prezydenta Unii Europejskiej. Poza tym,
z nagrań można się dowiedzieć, iż były premier nie mógł się doczekać zbliżającej się powoli mistyfikacji a propos "Złotego Pociągu z Wałbrzycha", jest miłośnikiem metamfetaminy
i z własnej kieszeni sponsoruje jej dystrybucję na terenie Rzeczpospolitej, lubuje się
w przygodach penetracyjnych z kotami egipskimi mau, niemowlętami z porażeniem mózgowym oraz nieletnimi kadłubkami, będącymi hermafrodytami, jednak tylko wtedy, gdy zaszyje im oczy, wybije zęby i uszkodzi struny głosowe, by stały się perfekcyjnymi żywymi "sex-toys", także
do zagranicznej sprzedaży hurtowej. Nie widzi problemu również w składaniu ofiar Molochowi
i Wielkim Przedwiecznym z kobiet i dzieci, wszystko dla wspólnego dobra, porządku na świecie, stabilizacji ekonomicznej i przejrzystej cery, zgodnie z transkrypcjami
z Necronomiconu, pradawnej księgi umarłych, napisanej około 730 roku w Damaszku
przez szalonego Araba Abdula Alhazreda.
Ia-R'lyeh! Cthulhu fhtagn! Ia! Ia!"
     Temperatura na termometrach maści wszelakiej w ówczesnej chwili, będącej przed chwilą późniejszą, będącą za chwilę po chwili, zaczęła wskazywać czterdzieści siedem w cieniu, pięćdziesiąt cztery na słońcu, sześćdziesiąt sześć pod prysznicem i pięćdziesiąt w celi stopni, kurwa, Celsjusza. A telewizor wciąż grał i grał, i grał i grał, i grał tak, że aż grać przestać
nie mógł, zwiększając tym samym liczbę zer za kolejny zapewne niezapłacony rachunek
za prąd, media i gaz, woda opłacona (choć nie ma od miesięcy czterech), gdyż zakręcić kuchenkę po przedsennym pecie pod okapem w kuchni swej rozpadającej się pannie Saranelli Saranilli, prezenterce telewizyjnej najbardziej popularnego kanału telewizyjnego w Polsce, to już przypomnieć sobie nie imało.


Pan Harmonijka
(z wykorzystaniem twórczości
Magdaleny Rubaj, SR oraz H.P. Lovecrafta)
29.06.2015

środa, 26 sierpnia 2015

WIEJ-SKA




When you need things from an MP
Never treat him like a donkey
Like the one that could not be younger
But in the old tale dies of hunger
Feeding time comes on that day
‘Should I go for oats or hay?’
I intend to crack no jokes but
It hesitates until it croaks


MPs, M-Pigs and sen-ass-tors
Narrow-minded demonstrators
Dirty hands and dirty trotters
Do they care about their voters?


Every MP’s hard to please
He might not fancy what he sees
Help him take the second glance
Make him see it as his chance
To make up his narrow mind
Sure, his pockets are not blind
So the trick is to conceal
The true colour of your deal


MPs, M-Pigs and sen-ass-tors
Narrow-minded demonstrators
Dirty hands and dirty trotters
Do they care about their voters?


Clad in all the latest fashions
MP’s temper’s ruled by passions
To make your MP deem your cause right
Grease his palm and he‘ll fight outright
For your MP’s loyalty to be stable
Offer a deal under the table
This is how you earn their deference
But please make no direct reference


MPs, M-Pigs and sen-ass-tors
Narrow-minded demonstrators
Dirty hands and dirty trotters
Do they care about their voters? 

Akurat

wtorek, 25 sierpnia 2015

Nim Wstanie Dzień




Ze świata czterech stron,
z jarzębinowych dróg,
gdzie las spalony,
wiatr zmęczony,
noc i front,
gdzie niezebrany plon,
gdzie poczerniały głóg,
wstaje dzień.


Słońce przytuli nas do swych rąk.
I spójrz: ziemia ciężka od krwi,
znowu urodzi nam zboża łan,
złoty kurz.


Przyjmą kobiety nas pod swój dach.
I spójrz: będą śmiać się przez łzy.
Znowu do tańca ktoś zagra nam.


Może już

za dzień, za dwa,
za noc, za trzy,
choć nie dziś.
Za noc, za dzień
doczekasz się
wstanie świt.


Chleby upieką się w piecach nam.
I spójrz: tam gdzie tylko był dym,
kwiatem zabliźni się wojny ślad,
barwą róż.
 
Dzieci urodzą się nowe nam.
I spójrz: będą śmiać się, że my
znów wspominamy ten podły czas,
porę burz.


Za dzień, za dwa,
za noc, za trzy,
choć nie dziś,
za noc, za dzień,
doczekasz się,
wstanie świt. 


Edmund Fetting, Agnieszka Osiecka,
Krzysztof Komeda

sobota, 15 sierpnia 2015

PRĄD ODPŁYWOWY




I love you when you're singing that song
And I got a lump in my throat cos
You gone sank the worlds wolf.


I was scared of dentists and the dark
I was scared of pretty girls and starting conversations
Oh, all my friends are turning green
You're the magician's assistant in their dream

 

Oh, and they come unstuck
 

Lady, running down to the riptide
Taken away to the dark side
I wanna be your left hand man
I love you when you're singing that song
And I got a lump in my throat
'Cause you're gonna sing the words wrong

 

There's this movie that I think you'll like
This guy decides to quit his job and heads to New York City
This cowboy's running from himself
And she's been living on the highest shelf

 

Oh, and they come unstuck
 

Lady, running down to the riptide
Taken away to the dark side
I wanna be your left hand man
I love you when you're singing that song
And I got a lump in my throat
'Cause you're gonna sing the words wrong

 

I just wanna, I just wanna know
If you're gonna, if you're gonna stay
I just gotta, I just gotta know
I can't have it, I can't have it any other way
I swear she's destined for the screen
Closest thing to Michelle Pfeiffer that you've ever seen, oh

 

Lady, running down to the riptide
Taken away to the dark side
I wanna be your left hand man
I love you when you're singing that song
And I got a lump in my throat
'Cause you're gonna sing the words wrong

 

Oh lady, running down to the riptide
Taken away to the dark side
I wanna be your left hand man
I love you when you're singing that song
And I got a lump in my throat
'Cause you're gonna sing the words wrong

 

Oh lady, running down to the riptide
Taken away to the dark side
I wanna be your left hand man
I love you when you're singing that song
And I got a lump in my throat
'Cause you're gonna sing the words wrong
 

I love you when you're singing that song
And I got a lump in my throat cos
You gone sank the worlds wolf.


Vance Joy - 'Riptide'

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Więzienie za jazdę na gapę.



23-letnia Klaudia kilka razy została przyłapana
na jeździe bez ważnego biletu. Teraz czeka ją 15 dni więzienia.
Rosnące ceny biletów powodują, że coraz więcej osób
ryzykuje jazdę na gapę.

http://wpolityce.pl/kryminal/261797-wiezienie-za-jazde-na-gape-
23-latka-trafi-za-kratki-bo-nie-kasowala-biletow



      W obecnym społeczeństwie wszyscy pełnimy jakieś role. Jaki jestem? Jaka jest moja rola? Jaka pasuje,
a jaka nie? Porozmawiajmy o emocjach z emocjami. Okażmy uczucia i spróbujmy je opisać.
      Historia to zbiorowe i dziedziczne gówno rodzaju ludzkiego. Dziś stoimy na jej szczycie,
ale już jutro zostaniemy pogrzebani pod sraką następnych pokoleń. I tak jak w srace następnych pokoleń oraz w kale naszych przodków, tak i w gównie współczesnym jesteśmy wyzyskiwani i ograniczani nakazami i zakazami, dlatego z obawy przed sankcjami wszechwładzy wypieramy coraz bardziej naturalne impulsy agresywne wobec agresji, którą system doświadcza sobie widocznie coraz bardziej na nas, tych maluczkich, nic
nie znaczących w globalnej machinie politycznej... Maluczkich mających świadomość biedy
i świadomość ucisku na świecie,
w którym jest to już Naturalny Porządek.
     W czasach średniowiecznych chłopi orali swoje pola w głównej mierze dla swych panów
i władców...
Był to ówczesny Naturalny Porządek.
     Naturalny Porządek.
     Naturalny Porządek!
     Naturalny Porządek? 
Taki chuj.      
A jak jest w gównie współczesnym? Ustrój się nieco zmienił, ale my maluczcy wciąż jesteśmy tymi jebanymi chłopami. I co? Naturalny Porządek? Nasz układ odpornościowy, fotosynteza, pory roku, migracje zwierząt, cyrkulacja prądów morskich, empatia, dobroć
i miłość... to jest, kurwa, Naturalny Porządek. Nie, kurwa, bieda i nie, kurwa, ucisk. Porozmawiajmy o emocjach z emocjami. Okażmy uczucia i spróbujmy je opisać.
     Co robi, kurwa, ten zjebany system? Zmusza nas choćby do tego, byśmy poza jebanymi podatkami płacili za zjebaną komunikację miejską; pieniędzmi, które same w sobie są żartem, zadłużeniem zadłużenia zadłużenia u skurwysyńskich prywaciarzy, człekojebczej banksterki, pieniędzmi, będących bytem w zasadzie istniejącym tylko wirtualnie, nie mającym przełożenia na istnienie jako byt materialny, stąd stopniowa likwidacja płatności gotówkowej,
a zastąpienie jej transakcją "ZAPŁAĆ SWYM CHIPEM ODPORNOŚCIOWYM O NUMERZE WERYFIKACYJNYM 33272342; TRANSAKCJA DOKONANA, DZIĘKUJEMY I ŻYCZYMY MIŁEGO DNIA".
Za jaki chuj pierdolony mamy być zmuszani do opłat zań? No za jaki chuj? Jakby, kurwa, dostatecznie nie mogło wystarczyć, że przemieszczamy się, poruszamy nią po mieścinie,
w której, kurwa, żyjemy, żyliśmy, i/oraz/lub/albo w którym, kurwa, zdechniemy. Jakby, kurwa, dostatecznie nie mogło wystarczyć, że pracujemy coraz dłużej, zarabiamy coraz mniej,
a wszystko kosztuje coraz więcej.
Dostatecznie nie wystarcza, dlatego system postawił poprzeczkę i za nie dostosowanie się do tych płatności, mimo swych prawdziwie subiektywnych, a może i obiektywnych także, racji (choć najobiektywniejszy obiektywizm w przeobiektywizmie swym jest przecież subiektywny, tylko i aż), rujnuje ci życie, rozpierdala perspektywy i wpieprza do pierdla, czyniąc kryminalistą do końca twych dni, heil Hitler, towarziszju Stalin, God Bless America and The Queen.

Pan Harmonijka
(z wykorzystaniem twórczości
Wilka i Stephena Kinga)

10.08.15
     

sobota, 8 sierpnia 2015

NIE MA, NIE MA WODY NA PUSTYNI,



a wielbłądy nie chcą dalej iść
Czołgać się już dłużej nie mam siły, o, jak bardzo, bardzo chce się pić
Nasza karawana w piach się wciska, tonie w niej jak stutonowa łódź
Nasz kapelmistrz patrzy na nas z bliska, brudne włosy stoją mu jak drut
Nasz kapelmistrz pije stare wino, w oczach jego widzę dziki blask
Spił się już dokładnie tak jak świnia i po tyłkach batem bije nas 

Bajm - Nie Ma Wody Na Pustyni



    Sir Puffcio przystanął na głęboką czerwienią wypełnioną purpurowego bursztynu barwę, która stanowiła najbardziej widoczną konstrukcyjnie część budowy dywaniku o długości czterystu dwudziestu metrów i szerokości metrów dwustu trzydziestu, leżącego w jednym
z barokowych korytarzy pałacu jego Pani, Lady Saszy Kowalski, obywatelki Zjednoczonego Królestwa Brytyjskiego od 1956 roku. Ten niespełna dwudziestosiedmioletni kocur rasy perskiej zupełnie nie zważał na to, iż minęło właśnie jedenaste wykorzystanie daru nieśmiertelności w tutejszej rzeczywistości pod postacią Felis silvestris catus, od czasu powstania Ziemi, eony po przybyciu Przedwiecznych i Starszych Bogów. Miał w głębokim poważaniu, iż jego sędziwa wiekiem władczyni kończy właśnie dzisiaj dziewięćdziesiąte drugie urodziny. Miał wyjebane na tę prastarą kurwę, co to nie domaga z wypróżnianiem się bez ust niewolnika seksualnego w przedziale wiekowym od lat 12. do lat 13.,
     ust przecudownych,
     ust przewspaniałych, 

     ust usteczkami będącymi, 
     usteczkami 
     usteczkami niewypowiedzianych 
     usteczkowych miłości mosteczkami, 
     (usteczkowymi tunelami,
     tak właściwie), 
     usteczkami 
przyłożonymi do rozwartego maksymalnie jej obwisłego odbytu, "kakaowego oczęta", jak to lubiła nazywać, otoczonego pęczniejącymi od ostatnich upałów coraz bardziej hemoroidami; usteczkami oczekującymi na pierwszą i ostatnią porcję kału Lady Kowalski, wieczoru każdego, powolutku przemykającą przez podrażniony chemią pokarmową przełyczek właściciela usteczek ówczesnych. 
   Tegoż wieczoru jednakowoż kał szlachcianki utknął w gardle błękitnookiego ślicznego chłopięcia, wychowanego w górniczej klasie robotniczej blondynka, utknął, utknął i utknięty już tak pozostał, powodując niedostateczne zaopatrzenie tkanek w tlen, wywołane dzięki uniemożliwieniu wymiany gazowej w płucach, co utworzyło jednocześnie nagłe zaparcie Lady Kowalski, pęknięcie kilku wrzodów, hemoroidów, a także wypróżnienie odbytu z niewielkim zalążkiem jelita grubego na twarz nieletniego denata, zatrzymanie akcji serca i wyjuchowienie jednocześnie.
     Sir Puffcio przysiadł na głęboką czerwienią wypełnioną purpurowego bursztynu barwę, która stanowiła najbardziej widoczną konstrukcyjnie część budowy dywaniku o długości czterystu dwudziestu metrów i szerokości metrów dwustu trzydziestu, leżącego w jednym
z barokowych korytarzy pałacu jego Pani, Lady Saszy Kowalski. Przysiadł, polizał chwilę prawą łapkę, wyskubał kawałki źdźbeł trawska z ogrodu z łapki lewej, po czym podrapał się kilka razy końcówkami pazurków łapek obu po różowawym noseczku i zaczął wspominać swych wszystkich właścicieli od kiedy to istnieje na naszej planecie. W sumie to nie było co wspominać, bo pomimo tego, iż każdy z jego panów był wszechosobistością tej rzeczywistości, nie dawał mu odpowiedniej satysfakcji ze wspólnego żywota. Nagle aż kichnął, a ciarki przeszyły jego biały grzbiecik, gdyż jego myśli przystanęły na chwili, gdy pierwszy raz
z szesnastoletnim Jeszuą wybrał się ukradkiem na jego zyskanie męskości, dzięki ofercie jednej z podstarzałych kurtyzanek na jednym z portów w okolicach Galilei. Nieporadność
i dziewicza czułość młodego cieśli, którą obdarzył w trakcie stosunku nieprzystojną latawicę wzruszyła tamtejszą wersję Sir Puffcia i do tego stopnia zauroczyła, iż od tamtego momentu nie odstępował go o krok, by przeżywać z nim życie, którym sam zaczął się cieszyć. Nie odstępował o krok w zdrowiu i w chorobie. Nie odstępował, aż do ostatecznego pożegnania wymianą spojrzeń, kiedy to na kolumnie przedstawiającą Marsa, usadowionej na środku placu przed pałacem Heroda Wielkiego, w Jeruszalaim, wśród żądnego krwi tłumu, spokojnie sobie siedział i obserwował. Wtedy to w białym płaszczu z podbiciem koloru krwawnika posuwistym krokiem kawalerzysty wczesnym rankiem czternastego dnia wiosennego miesiąca nisan pod krytą kolumnadę wyszedł procurator Judei Poncjusz Piłat, by zaraz, mimo subiektywnej niechęci swej, wydać wyrok śmierci na pana Sir Puffcia, Jeszuę. Jeszuę, który tak naprawdę był jedynym jego panem, którego obecności szczerze mu brakowało, brakuje i będzie brakować. Jeszua był bowiem jedynym ludzkim człowiekiem, jaki się nim opiekował. Owa luka w jego kocim serduszku boleśnie powróciła, czego w ogóle się dziś nie spodziewał. Ten pierwszy polskiego pochodzenia właściciela kocur utytułowany szlachecko per "Sir" zaczął tęsknić. Tęsknić do szpiku kości. Przez moment, bo przez moment, ale jednak. Doszedł wtedy do wniosku, że chyba w ten sposób czuje się tęsknotę do rodziny, choć i taty i mamy prawie w ogóle nie pamiętał, rozstanie z nimi nastało przecież gwałtownie i miało miejsce dawno, dawno temu, w galaktyce odległejszej niż obecna.
   Kichnął drugi raz i przestał się przejmować. Zachciało mu się śmiać, choć zdawał sobie sprawę, iż w tym wcieleniu to niemożliwe. Rozpoczął więc dumnie kąpiel swym językiem narządów rozrodczych i anusa, ciesząc się w duchu, że nie stracił swego ducha na tyle,
by w minimalnym choć stopniu przejąć się tym, że jeszcze moment temu odkrył w głównej sypialni nagą Lady Kowalski rozłożoną tyłem, niczym próchniejący pajęczak, na głowie przywiązanego sznurem żeglarskim do trzystoletniego krzesła lipowego, wyłożonego brylantami, przystojnego blondynka, również nagiego. Nie widział innego wyjścia z tej sytuacji, jak tylko bezinteresowne pryśnięcie moczem na śmierdzące nieziemsko truchła. W końcu to tylko stara nadziana szmata, co sczezła w ekstazie, uśmiercając swym gównem, dupą i jelitem dwunastoletniego chłopca. I co ona, kurwa, dobrego zrobiła, poza egoistycznym życiem, okresowym uczestnictwem w składaniu ofiar z kobiet i dzieci pradawnemu Molochowi, pod pretekstem równowagi na świecie, finansowaniu jakiejś szemranej fundacji charytatywnej i byciu bliską psiapsiułą królowej Eluni? Nic, kurwa! Kto jej będzie żałował? Komu będzie jej brakowało? Pracownikom, kurwa? Dobrze wie, że wszystko jest tak ustawione, iż od tej chwili to on, żyjący już eony w różnych światach Sir Puffcio, jest właścicielem jej całego majątku i dobytku, pałacu
i pracowników włącznie. No właśnie... Zbliża się pora karmienia. Stara zrobiła się taka mokra od upału i oczekiwania na nowego seks-chłopięcia, że zapomniała zostawić w miseczce
na korytarzyku porcję jego ulubionych ciasteczek. Chuj. Sprzątaczka też już poszła do domu, ale to nie znaczy, że zapomniała o misce psiej karmy zmieszanej z lazanią, czekającą na niego wciąż w kuchni na parterze... JEST! 
    W ogromniastej  kuchni marmurem obłożonej, zajadając się nietypową mieszanką jak na kocie pożywienie, Sir Puffcio zastanawiał się, gdzie jest Lokaj, skoro nie było go ani w jego biurze, ani na górnych piętrach, ani na poddaszu, gdzie czasem popala crack lub rucha jakieś małolaty z pobliskiego liceum prywatnego pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Zawsze Dziewicy,
ani na parterze... Garaż! Na pewno wali kreski, pije piwka i rozmawia o dupie maryny
z Odźwiernym, pełniącym dzisiaj wartę. Przeżuwając ostatnie kawałki psiej karmy zmieszanej
z lazanią, nasz poczciwy kitek ma nadzieję, że Lokaj nie zapomniał o przysmaku, którym karmi go każdej nocy - czekoladowej babeczce z wciśniętymi do środka czeskimi kryształkami. Ta bomba smakowa już od trzech lat, kiedy to wspólnie z Lokajem uzależnili się od pico, jest jego furtką do nocnego życia w mieście - dawania kocurom ulicy wciry, skuteczną przed gronostajami ulicy ofensywą i na prawo i lewo kocurek ulicy chędożenia. 
   SĄ! Wiedział, że to będzie garaż. Jak zawsze, z resztą. Jak zawsze, z resztą, zaczął także kręcić się pomiędzy nogami swych-od-dzisiaj-pracowników, siedzących przy małym stoliczku
z IKEI, z diamentową popielniczką po środku, kilkoma butelkami piw i usypanymi kreskami gdzieniegdzie czekającymi na swe przeznaczenie przy służących do ich tasowania dowodach osobistych obu panów, ich siedziska na taborecikach ze złota usadowione, a płuca dymem papierosowym wypełnione. Sir Puffcio nie chciał im zbytnio przeszkadzać, tolerował ich obecność w domostwie, w sumie, uważał ich za swoistego rodzaju poczciwiny swoich czasów, dlatego przybrał na mocy swego łaszenia, łasił i łasił, aż w końcu wyłasił - dostał delikatnie do pyszczka swą ulubioną babeczkę wymarzoną i wyskoczył przez okienko, na dwór, ku dzisiejszej nocy przygodzie.
   - Stary, mówię ci, kurwa, co za pojebane weselicho... Po prostu ludziom odpierdala od tego gorąca... - powiedział Odźwierny, który poza pracą hobbystycznie zajmuje się kradzieżami dywanów, dywaników, chodników, chodniczków, wycieraczek, wycieraczeczek i podeszw
od butów o rozmiarach europejskich 33 i 69, a także kelnerowaniem od czasu do czasu. 
   - Kurwa, rzeczywiście... O takim weselichu nigdy nie słyszałem... A jakie straty?
- zapytał ciekawskim tonem Lokaj, jeden z nieślubnych prawnuków
Gerharta Hauptmanna, według najstarszych Jagniątkowian pierwszego w historii MC, MC Gerhartino, hip-hopowca, który nauczył się w dzieciństwie rapu, szlifując o asfalt kociskami, psiskami, kurwiskami, zostając w ten sposób (nie-rzecz-jasna-oficjalnie) pierwszym matkojebcą rymów.
   - Kurwa, co najmniej trzysta koła.
   - Trzysta, kurwa, koła?!
  - A jak, kurwa... to było polskie wesele, stary... Wiesz co się dzieje w takich sytuacjach? Wszystko, czego się, kurwa, nie spodziewasz...
   - W sumie racja...   
   - Taaa... Słuchaj, a jak tam sprawa z twoją panną? Ostatnio tak mi się spuszczałeś na ten temat, a tu dzisiaj pełen oczekiwań wpadam, a ty nic nie wspominasz... Co jest?
   - Po prostu nie ma co wspominać i tyle...
   - Jak to nie ma? Mów mi o wszystkim, ziom... Musisz... Obiecałeś.
   - No dobra, ale tylko dlatego, że obiecałem... Więc... Jak wiesz, i muszę powiedzieć to brutalnie, bo taka, kurwa, prawda... Doszedłem w końcu do wniosku, że czas coś zmienić. Stuknęło mi ostatnio te pięćdziesiąt pięć lat i nadszedł chyba, kurwa, w końcu czas, żebym przestał walić sobie konia i przerzucił się na kogoś, kto zacznie walić konia mnie, więc...
   Jeszcze przed wyjściem z domu, z samego rana, szambo wyjebało mi z klozetu, kiedy stawiałem klocka, a zaraz potem mojemu osiedlu do godziny nieokreślonej odłączyli wodę, więc umyłem się pokrótce w misce, do której wlałem trzy pięciolitrowe baniaki, kupione
w spożywczaku obok. Ekspedientka, skądinąd dobra dupeczka, zwróciła mi na ryj, kiedy płaciłem za swój zakup. 
    Gdy już byłem gotowy mentalnie i w miarę fizycznie, pierwsza rzecz, o którą musiałem zadbać to jebany pies... Swojego kota nie mogłem wziąć, bo z tego co udało mi się dowiedzieć, Lisa uwielbiała ostre psy... z resztą miała tatuaż pitbulla na lewej łopatce, więc to już wiele mówiło... Więc aby nasze pierwsze oficjalnie randkowe spotkanie, u niej w domu zaznaczam, przebiegło jak najlepiej, pożyczyłem od Lepy jego Maksymilianka, przytulnego amstaffka. Wiedziałem także, że imponuje jej niespodziewana elegancja, więc włożyłem garniak... Dzień zaczął się chłodno i deszczowo, więc czułem się w sam raz. Kiedy przyjechałem do Londynu, chłodna i deszczowa pogoda zamieniła się w 52, kurwa, stopnie. Pierwsze, co zrobiłem, to kupiłem kwiaty na dworcu...
W tramwaju stałem na samych tyłach obok oddającego w kącie swe potrzeby najebanego żula... Nie wiedziałem czy to ja jebałem, kurwa, bardziej, czy jednak on jebał, kurwa, bardziej...
Postanowiłem, że wyjdę przystanek wcześniej i skoczę do perfumerii, by choć trochę polepszyć swoje ówczesne bardzo, kurwa, dogodne położenie.
   Wiem, że smrodziłem niesamowicie, ale mocno ufałem duszącemu odorowi przeperfumowania, który choć trochę mógł stłumić odór gówna... Poza tym... To była patelnia... Nie muszę więc mówić, że stopy, kostki, łydki, kolana, pachy, brzuch, plecy, tors, jaja, nito, chuj, dupa i ryj, kurwa, oczywiście... wszystko, kurwa, miałem mokre jak u pierdolonego szczura...
   Wszystko więc grało prawie idealnie... Po tym jak w końcu zapukałem do jej przytulnej jaskini, uświadomiłem sobie, że zapomniałem kupić prezerwatywy, a część górna bukietu jest wyschnięta na wiór, zaś część dolna zaczęła zmieniać swoją materię od mojego potu... Jakby moje szanse na seks tamtego dnia nie zmalały nazbyt dostatecznie... I w końcu... Moja miła otworzyła drzwi...
   Lokaj bierze łyka piwa, wciąga kreskę, odpala papieros i milczy zamyślony, szurając zębem
o zęba, który ukruszony jest już maksymalnie.
   - I? Co dalej, kurwa...?! No powiedz... - prosi Odźwierny, po czym powtarza po koledze aplikację narkotyku w nozdrza.
   - Dobra, powiem ci, co dalej, ale może tak... Wyobraź sobie, że opowiadam ci film...
   - Opowiadasz film?
   - No tak jakby ujęcie po ujęciu, czaisz?
   - No dobra, to dawaj...
   - A więc... stoję przed drzwiami do jej mieszkania. Z tym jebanym psem przy nodze,
na smyczy. Pukam. Lisa otwiera uradowana, trzymając, kurwa, swego kota na rękach. Jebany Maksymilianek bez chwili wahania rzuca się na dziewczynę. Szarpię się z bydlęciem, kot zeskakuje z Lisy i ucieka do kuchni, nieutrzymany na smyczy zaś pies rusza za futrzakiem. Zwierzęta znikają nam z kadru, obserwujemy tylko szarpiący coś cień psa widoczny na jednej ze ścian w kuchni, z perspektywy podłoża, z żabiej perspektywy, powolną jazdą.
   - To była tam jakaś żaba?
   - Jaka żaba?
   - No z żabiej perspektywy...
   - Kurwa, tak się mówi na ten kadr potocznie... z perspektywy podłoża... kurwa, nieważne...
   - No dobra, nieważne, więc?
   - Więc... Zwierzęta znikają nam z kadru, obserwujemy tylko szarpiący coś cień psa widoczny na jednej ze ścian w kuchni, Z PERSPEKTYWY PODŁOŻA, powolną jazdą... 
   - Czekaj, jaką jazdą? Jazdą...?
   - No, kurwa, jazdą... Kiedy widzisz w filmie jakąś sytuację w jednym ujęciu, która, powiedzmy,
z jakiegoś miejsca, które widzimy - na przykład plener rodzinnego domku na wsi - zaczyna wjeżdżać w plany bliższe, przedstawiające ten domek... bliżej... albo, kurwa, na postać huśtającą się na huśtawce w ogródku tego domku, czaisz?
   - Czaję... Czekaj, nie czaję... nie mówiłeś, że jest huśtawka na ogródku w tym domku...
W ogóle nie mówiłeś, że ten domek ma jakiś ogródek, co ty pierdolisz?
    - To jebany domek na wsi, na pewno ma jakiś tam ogródek, kurwa! Stary, nieważne już, ok?
    - Ziom, nie kończyłem filmówki, nie znam się na tym w ogóle, więc nie wymagaj, dobra?!
    - A kojarzysz takie prostackie określenie jak "powolne zbliżenie"?
   - Kurwa, czemu prostackie od razu? Powiedzmy, że kojarzę... Czekaj, nie wiem, czy kojarzę... Kojarzę? Kurwa!
   - Dobra, chuj w to, wracając... więc w tej jebanej kuchni widziałem tylko cień tego,
jak Maksimilianek rozszarpuje kotkę Lisy. Słyszymy również ujadanie kota i psie warczenie. Bang! Zaciemnienie. Kolejne ujęcia przedstawiają brudnego nieco od krwi mnie, który
w pozycji klęczącej pakuje do na pół zapełnionego wora na śmieci ostatnie resztki mięsa po kotce, zerkając raz a porządnie na dyszącego z wywalonym jęzorem na wierzchu wypożyczonego amstaffka, siedzącego naprzeciw, również od juchy brudnego, grzecznie się co czas jakiś oblizującego. W swoim pokoju siedzi Lisa - zapłakana i roztrzęsiona, tuli do siebie jaśka i jedną z kocich zabawek. Zmartwiony ja z miną "wybacz, w jakiejś części jestem nieudacznikiem i zawsze wpierdolę się w gówna tego typu, ale chyba kocham cię" podchodzi powoli w stronę wybranki swego serca, trzymając zawinięty wór w ręku. I mówię: "Posłuchaj... Liso...".
I gdy stoję już przy zapłakanej dziewczynie i kładę delikatnie na jej ramieniu swą dłoń, wór ze śmieciami i truchłem kochanego zwierzaka Lisy rozrywa się najgorzej jak tylko może
i cała jego zawartość wysypuje się na dywan w sypialni mojej wybranki serca. W moment
do śmieci podbiega uradowany Maksymilianek i zaczyna wybierać kocie, kurwa, resztki. Więc... Właśnie w taki sposób udała się moja randka, a co tam u ciebie, stary?
   - Ziom... naprawdę... tak strasznie mi przykro... Słuchaj, na święta bierzemy wolne na tydzień, może dwa, może więcej... Namówimy starą, w końcu jest trochę ludzi na tych zmianach, ktoś nas zastąpi...
   - A gdzie byś chciał, kurwa, pojechać?
   - Polećmy do Polski, stary... Gdzieś w góry... Loty tanie, tam dla nas tanio w chuj też, miejsce piękne, a dziewczyny to, kurwa, pojebane anioły, więc... Nie widzę żadnych minusów...
   - Wiesz co, ja także, ziom... Ja także...

   Dwa miesiące później pod koniec grudnia w górskiej mieścinie Karpacz, w której od sierpnia nie ma bieżącej wody, położonej pod najwyższą górą w Sudetach, Śnieżką,
przy szcześćdziesięcioczterostopniowym upale, Odźwierny i Lokaj siedzą sobie przy stoliczku na ogródkach niewielkiej włoskiej pizzerii, produkującej na zapleczu krystalicznie czystą perwitynę.
   - Słyszałeś, że znaleźli tu gdzieś w... opolskich lasach... w województwie opolskim? 
   - No? W województwie opolskim...
   - W województwie opolskim w lasach odkryto kleszcze, które roznoszą AIDS... - podzielił się informacją Odźwierny, a w tym samym momencie w czterdziestym drugim pokoju hoteliku,
w którym się zatrzymali, jego właścicielka, czterystosześćdziesięciodziewięciokilogramowa Bernadetta LeBla, która w ciągu ostatnich czterech miesięcy schudła grubo ponad dwieście kilo, zmierza pomału w stronę światła rozłożona na racucha w łożu apartamentu małżeńskiego, zwróconego do odbiornika telewizyjnego, emitującego najnowszy teledysk Nicki Minaj,
w którym to wokalistka karmi w usteczka każdego adorującego ją muskularnego mężczyznę squirtem z rejonów waginalnych, z domieszką kakao, by na koniec wejść w cewkę parzącą olbrzymiego szatańskiego prącia, które na koniec klipu starała się obciągnąć,
lecz nie podołała. Panna LeBla zostaje ostatecznie wyżarta od wewnątrz przez jej ukochanego zwierzaczka domowego, tasiemca, którego zamówiła w Internecie i zaaplikowała w żołądeczek dokładnie pół roku temu.
W sejmie polskim przechodzi ustawa o podwyższeniu wieku emerytalnego do lat 92., legalizacji gwałtów na osobach poniżej 18. roku życia, nakazie spożywania alkoholu i pedofilii, pod groźbą kary pieniężnej i/lub pozbawienia wolności do lat piętnastu (w zależności od wieku ewentualnej eks-pod-względem-dawnego-prawa-Rzeczpospolitej-Polskiej-ofiary), sprzedaży zieleni polskiej, będącej już lasami państwowymi, inwestorom z Rosji, Niemiec i Austrii oraz karze śmierci za spożywanie, posiadanie i hodowanie cannabis; Korea Północna i Chiny zostają członkami NATO, ONZ i Unii Europejskiej, Iran zaś staje się gospodarczym, ekonomicznym i wszelakim partnerem USA, a wszystkie zapasy broni masowego rażenia stają się własnością Stanów Zjednoczonych Ameryki, tak nam dopomóż Bóg.
   - Kleszcze z AIDS... Kurwa mać...
   - Kleszcze z AIDS...
   I tak sobie siedzą, Lokaj i Odźwierny, zatrudnieni w tej chwili przez kota, wypoczywają
na wczasach, nie mogąc dostać się do Anglii drogą lotniczą od trzech tygodni z powodu zagrożenia atakami terrorystycznymi w całej Europie, poza nią także. Zatem siedzą dalej,
co czas jakiś przeżuwając wolno kęsy zamówionej wcześniej pizzy z kebabem, szynką, polędwicą, salami, boczkiem, gyrosem, jagnięciną, kurczakiem, mięsiwem... mięsiwem, które mięsiwem w tych czasach nazywane być już nie powinno, nie tylko ze względu
na dziewięćdziesięciodwuprocentową zawartość antybiotyków i alergenów w składzie.
Siedzą sobie,
dwójka brytyjskich współpracowników i przyjaciół zarazem (na zasadzie, jeden jest Irlandczykiem Północnym, drugi zaś Szkotem), o twarzach i reszcie ciała przemokniętą warstwą lekkich ubrań nasiąkniętą, spoconych po brzegi, kończą przy piwkach kolejną paczkę szlug i z powodu swego odwyku obaj zaczynają milczeć, oszukując samych siebie, zapomniawszy niemal o przypierdolonym przed z noclegu wyjściem czeskim szczurze.
   Jeśli chodzi o to przecudaczne polskie weselicho na wyspach, o których wspominał Lokajowi Odźwierny, wyglądało to mniej więcej tak, iż odbyło się to w jednym z najbardziej wykwintnych hoteli londyńskich, położonym wprost majestatycznie, przy widowiskowym klifie. Jak jednak wiadomo, wysoka temperatura nie sprzyja spożywaniu alkoholu i energicznej zabawie... Pomimo tego niemal sześćdziesięciostopniowego upału w ów czas,  weselicho się udało. Niemal wszyscy goście każdą hotelową ubikację i łazienkę w nie swoich pokojach doprawiło swymi wymiocinami, wypróżnieniami rodzaju przewszelakiego, nasieniem i płynami ustrojowymi, połamali stoły, wyrwali w sali weselnej żyrandol z sufitu brylantowy, spalili kuchnię całą, ściany przeorali, wystrugali krzyż z drewna z uprzednio przez nich siekierkami,
z konserwatora kanciapy, narąbanego drzewa z lasku pobliskiego i gwoździami powykręcanymi nożami z krzeseł, skradzionymi z zaplecza - noże, nie krzesła - przybili doń czarnoskórego recepcjonistę imieniem Norbert, co ciekawe pochodzenia też polskiego,
z lubuskiego; najpierw oblali szampanem, obsypali brokatem i serpentynami, polali benzyną, nakarmili weselnym tortem, podpalili, przygasili, no i do krzyża roboty własnej przybili, a o 23:42 przebili szpikulcem do lodu bok jego,
z którego trysnęła krew i woda, błogosławionaś Ty między niewiastami, ciało i krew, i owoc żywota Twojego, krew i woda, święć się imię Twoje, ciało i krew, przyjdź Królestwo Twoje, krew i woda, bądź wola Twoja, ciało i krew, rano, wieczór, we dnie, w nocy, krew i woda, bądź mi zawsze ku pomocy, ciało i krew, strzeż duszy, ciała mego i zaprowadź mnie do żywota wiecznego, krew i woda, więcej grzechów nie pamiętam,
za wszystkie serdecznie żałuję, poprawę obiecuję, ja pierdolę, kurwa, amen.

Pan Harmonijka
(z wykorzystaniem twórczości
Michaiła Bułhakowa)
09.08.15



 

THERE ISN'T WATER ON THE DESERT


There isn't water on the dessert, and camels don't want to go
Crawl longer I don't have strenght, o, how very, how very thirsty
Our caravan is pressed into a sand, it sinks like a heavy boat
Our bandmaster looks at us closely, his dirty hair stand up like wire
Our bandmaster drinks old wine, in his eyes I see wild splendor
Already drunk just like a pig and the boobs whip beating us



The desert draws us from head to heel
Burns the eyes, dried body and blood
And only the tra, tra, tra, grinds his teeth in the sand
Sun tan bellies, wind jerk our clothes

 


Only sand! Dry sand!
Only sand! Dry sand! Only...

 


There isn't water on the desert, and we still have a lot of road
Whose is the punishment, whom the wine that the tank is already so many years?
Our bandmaster drunk old wine, in his eyes I see wild splendor
Already drunk just like a pig and the boobs whip beating us


Only sand! Dry sand!
Only sand! Dry sand! Only...


The desert draws us from head to heel
Burns the eyes, dried body and blood
And only the tra, tra, tra, grinds his teeth in the sand
Sun tan bellies, wind jerk our clothes 


Only sand! Dry sand!
Only sand! Dry sand! Only...

czwartek, 6 sierpnia 2015

IN VITRO?

 

 

Episkopat stanowczo: Katolicy nie mogą stosować in vitro


"Kosztem urodzin jednej osoby ludzkiej niszczone są inne nienarodzone dzieci, dlatego katolicy nie mogą używać in vitro, a także praktykować onanizmu maści wszelakiej oraz stosować fellatio, chyba że nasienie zostanie od razu wyplute w pochwę partnerki, uprzednio oddane w pocałunku partnerowi; dopuszczamy również skorzystanie z pipety, wcześniej poświęconej", dodaje Prezydium Episkopatu, "Pieszczota wagin językiem, innymi częściami ciała bądź rzeczami martwymi w ogóle nie wchodzi w grę", tłumaczą stanowczo
i jednogłośnie arcybiskup, kardynał i prymas, "to godzące w Najświętszą Rodzinę niczemu dobremu nie służące wypaczenie seksualne, tak nam dopomóż Boh".


Jeżeli z mężczyzny wypłynie nasienie, to wykąpie całe ciało w wodzie i będzie nieczysty
aż do wieczora.

Kpł 15:16


I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła
w ogień nieugaszony i przez odwieczne eony dławić się siarczystą spermą cieknącą z cewki parzącej żylastego prącia szatańskiego, na baczności będącego, zawsze i wszędzie.

Mt 5:30


WORDS DON'T COME EASY


Words don't come easy to me
How can I find a way to make you see I love you?
Words don't come easy

Words don't come easy to me
This is the only way for me to say I love you
Words don't come easy

Well, I'm just a music man
Melody's so far my best friend
But my words are calling out wrong
And I, I reveal my heart to you and
Hope that you believe it's true 'cause

Words don't come easy to me
How can I find a way to make you see I love you?
Words don't come easy

This is just a simple song
That I've made for you on my own
There's no hidden meaning you know when I
When I say I love you, honey
Please believe I really do 'cause

Words don't come easy to me
How can I find a way to make you see I love you?
Words don't come easy

It isn't easy, words don't come easy
Words don't come easy to me
How can I find a way to make you see I love you?
Words don't come easy

Don't come easy to me
This is the only way for me to say I love you
Words don't come easy
Words don't come easy

COONCOKO



To tylko prosta piosenka,
Którą sam uczynił dla Cię.
Podtekstów brak, wiesz, kiedy
Kiedy powiem, że Cię kocham, skarbie,
Proszę, uwierz, że tak jest naprawdę, bo
Nie przychodzą łatwo, do mnie.
To dla mnie jedyna droga by powiedzieć:
"Kocham cię".
Słowa nie przychodzą łatwo.

F.R. David - Words



   - Co on obiecuje? No co on, kurwa, obiecuje? Przecież to każdy może, kurwa, zrobić, każdy może, kurwa, obiecać, każdy może, kurwa, zrobić. A samo  zgłoszenie tego w zeru, kurwa, procentach gwarantuje powodzenie i dokonanie zmian.
   - O czym wy, kurwa, mówicie? - zapytał przebudzony z narkotycznej śpiączki Bloku, strzepując z klatki piersiowej resztki zamówionej wczorajszego wieczoru pizzy. Wstał, a w zasadzie to uprzednio podniósł się z ziemi pod ławeczką na przystanku głównym, przystanku ostatecznym, przystanku jedynym w Chójkowie. Przepocona i przesiąknięta zasychającą glukozą z pozostałościami ostatniego winiacza, na ciele w miejscach przewszelakich także, szczecina na brodzie Bloka przybrała srebrzystego pięciodniowego falującego obłowienia pomiędzy wijącymi się niczym owłosienie łonowe gęstszymi fragmentami przedziwnego włosia na dolnej partii twarzy twarzowca.
   - O najświeższej obietnicy nowego prezydenta - powiedzieli wspólnie Jabol i Śliwa, w samych slipach odcieniu białego, choć w brązowawe łaty gdzieniegdzie od łoju, gnoju i błota. To jedyne rozsądne wyjście na ubiór ostatnimi dniami, zwłaszcza przy pięćdziesięciodwu-stopniowym ukropie, bez cienia chmurzyska tak bardzo potrzebnego w tych chwilach; jedynie ślady porannych chemtrailsów.
   - Mianowicie, kurwa?
   - Mianowicie, kurwa, obiecał, że abdykuje...
   - "Zrezygnuje z kadencji".
   - Kurwa, zrezygnuje z kadencji, kurwa... Aby...
   - "Abdykuje" brzmi dobrze...
   - Co? Co ty mówisz?
   - "Abdykuje".
   - Co ty mówisz, co ty pierdolisz?!
   - "Abdykuje".
   - Od, kurwa, powtarzania nie przybędzie sensu, kurwa. "Abdykować" może król, "abdykować" może, kurwa, papież... Biskup może, kurwa, "abdykować", a nie, kurwa, prezydent.
   - A czemu, kurwa, prezydent nie?
   - Bo, kurwa, tak i się nie interesuj, kurwa.
   - No dobra, ale co on obiecał, kurwa?
   - Że, kurwa, zrezygnuje-ze-stanowiska-kurwa-abdykuje-kurwa, jeśli NIE zaproponuje w sejmie ustawy, która zmniejszałaby wiek emerytalny, który, kurwa, ostatnimi czasu wzrósł do lat 67-miu oraz podniesienie kwoty wolnej od podatku...
- Kurwa, w jebanej Belgii podwyższyli emeryturę do lat 67-miu i wszyscy, wszyscy, kurwa, wyszli na ulicę i trwało to tygodniami... A u nas, kurwa? U nas, żeby ludziom zechciało się wyjść na jebane ulice rząd musiałby podnieść wiek emerytalny do wieku 92 lat, zalegalizować gwałty na obywatelach poniżej 18 roku życia i nakazać podatnikom uprawiać pedofilię pod groźbą kar mandatowych, kurwa, kuratelą i pozbawieniem wolności do lat trzech, a i tak, kurwa, nie mielibyśmy pewności czy wyjdziemy na te jebane ulice czy nie, kurwa...
   - Prawda jest taka, że w Polsce od wieków tak jest i historia toczy, kurwa, koło. Kiedyś rozpoczął swą pierwszą w historii naszego kraju kadencję prezydencką jakiś chujowy prezydent, po nim nadszedł chujowy prezydent, następnie rządził chujowy prezydent, teraz rządzi chujowy prezydent i, kurwa, będzie rządził chujowy prezydent i nic tego, kurwa, nie zmieni. Poza tym, jest o wiele więcej gównianych spraw na świecie, na które wpływu nie mamy.
   - Mianowicie, kurwa? - rzuca Jabol, wciągając jednocześnie z nozdrzy przez płuca do żołądka ostatniego ścieka metamfetaminowego, łechtającego mu kubki smakowe swą chemiczną goryczką.
   - Mianowicie, kurwa, kończą się zapasy ropy, węgla, prądu, a także, kurwa, wody i jeśli nie wymyślą jakiejś filtracji mórz i oceanów to wyschniemy w przyszłości na wiór... Co jeszcze? Zasoby się kończą, a ludzi, kurwa, wciąż przybywa i miejsca coraz mniej, a trzeciej wojnie światowej ani się śni, by zastopować choć na moment, i tak jak rozpoczęła się najazdem na Wietnam przez USA w 1957, tak trwa, kurwa, nadal, z tym, że na większą skalę, a większość jej uczestników śledzi ją na swych odbiornikach radiowych, telewizyjnych, w prasie czy, kurwa, w tym Internecie jebanym, więc, kurwa, chuj do dupy, kwaśne mleko, nóż w plecy i heil Hitler, towarziszju Stalin...
Panowie... Jabol, wyglądasz najbardziej trzeźwo, masz tu piątaka i idź, kurwa, po naleweczkę. A ty, Śliwa, włącz radio. Zobaczymy, co słychać w Matriksie...


   "Byłam szczęśliwą matką. Usłyszałam diagnozę: ZAPALENIE OPON MÓZGOWO-RDZENIOWYCH "PNEUMOKOKI". Ja nie wiedziałam, że mogłam temu zapobiec. Nie ryzykuj. Pneumokoki to bakterie, które są  wszędzie. Mogą wywołać sepsę, zapalenie płuc, a nawet prowadzić do śmierci...
   Ale jest już szczepionka! Od drugiego miesiąca życia! Porozmawiaj z pediatrą! Nie pozwól, by twoje szczęście zniknęło!
   STOP PNEUMOKOKOM."

   "Zdjęcie satelitarne z wczesnego popołudnia. Dominuje całkowite zachmurzenie, a wyjątkiem jest dziura w chmurach, rozciągająca się od Wielkopolski i Śląska po wschodnie Czechy oraz Słowację. Tam dzisiaj było najzimniej, bo nawet ponad 60 stopni w cieniu. Nad przeważającym obszarem kraju wisiały dzisiaj niskie chmury warstwowe, które sprawiały, że było szaro i ponuro. Termometry nie pokazały więcej niż
55 stopni. Najzimniej było w północnych i północno-wschodnich regionach kraju, gdzie zmierzono tylko 55-60 stopni. Najcieplej było na południowym zachodzie kraju, gdzie rozpogodziło się. Na Śląsku odnotowano w cieniu -23 stopni. Różnica w temperaturze między przeciwległymi krańcami kraju sięgała aż 42 stopni.
   W Iranie za pięć dni padnie rekord światowy temperatury dnia...
na termometrach zobaczymy tam 72 stopnie celsjusza, do widzenia państwu. Życzę miłego dnia."

   "Myślisz, że MENOPAUZA to koniec kobiecości? Wręcz przeciwnie! Rozkwitnij na nowo i ciesz się życiem w każdym wieku! MENOPAZING! Jedna tabletka zawiera porcję dzienną kompleksowego składu dla maksymalnego wsparcia dla kobiet w okresie menopauzy. 30 tabletek powlekanych.
MENOPAZING zapewnia: łagodną menopauzę, zdrowe kości i zdrową skórę. MENOPAUZING!
   Preparat zawiera kompozycję składników roślinnych – izoflawony sojowe oraz ekstrakt z szyszek chmielu, łagodzące efekty towarzyszące menopauzie (np.: uderzenia gorąca, zwiększona drażliwość).
   MENOPAUZING!
   Menopauza występuje pomiędzy wiekiem rozrodczym, a wiekiem w którym rozród nie jest już możliwy. Etap ten każda z kobiet przechodzi bardzo indywidualnie. Pomimo, że jest to proces fizjologiczny, możemy zawsze w pewnym stopniu na niego wpłynąć i zwiększyć jakość swojego życia, MENOPAUZING - rozkwitnij na nowo!
   "Przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża Twojemu życiu i zdrowiu.
   MENOPAUZING! Rozkwitnij na nowo i ciesz się życiem w każdym wieku!"


   Jasne. Zobaczcie co nam wpychają prosto, kurwa, do japy... i to po same jaja. Ja rozumiem, iż od stuleci poszukujemy upragnionego filozoficznego kamienia, by każdy z nas mógł zostać nieśmiertelnym, jednakowoż jebany Menopauzing to nie pierdolony kamień filozoficzny! Stajemy się ich królikami doświadczalnymi i pod pozorem uniknięcia naturalnej kolei rzeczy, dotyczącej istnienia pod względem biologicznym, morfologicznym, limfatycznym et-po-prostu-kurwa-nie-wiem-cera-cera, ludzkiego organizmu, wpierdalamy doń tak naprawdę chuj wie co... Kurwa!
Organizmu tak w zasadzie każdego, kurwa, zwierzęcia.
   Myślicie, że jebane słonice nie kwitną?
Słoń afrykański (Loxodonta africana) – gatunek ssaka z rodziny słoniowatych, największe współcześnie żyjące zwierzę lądowe. Wcześniej uznawany za jeden gatunek wraz z afrykańskim słoniem leśnym (Loxodonta cyclotis). Zwierzę stadne, zamieszkuje afrykańską sawannę, lasy i stepy od południowych krańców Sahary po Namibię, północną Botswanę i północną część Afryki. W starożytności wykorzystywane jako zwierzęta bojowe. Słonie osiągają dojrzałość płciową w wieku 14-15 lat. Zaloty polegają na wykonywaniu gestów wskazujących na rodzącą się więź pomiędzy samcem a samicą, podczas których zwierzęta pieszczą się trąbami. Z reguły po 22 miesiącach rodzi się jedno młode słoniątko. Mierzy ono ok. 85 cm i waży ok. 110 kg.
   Największym zagrożeniem dla słoni jest człowiek. Słonie są zagrożone w wyniku niszczenia środowiska i kłusownictwa. Zabijanie dla kości słoniowej, skór i mięsa, nierzadko dla sportu doprowadziło do spadku populacji słoni z kilku milionów do 700 tys. osobników w 1989. Obecnie słoń afrykański jest chroniony przepisami konwencji waszyngtońskiej (CITES). W październiku 1989 roku został wprowadzony zakaz wszelkiego handlu kością słoniową, złagodzony w czerwcu 1997.
   Kurwa, najebany Mr Elephanto wciągniętą swą trąbą polską nalewą wysokoprocentową akurat przypadkiem zgubioną i rozlaną w głębinach jednej z afrykańskich, kurwa, rzek... Mr Elephanto usilnie próbuje, mimo końcowej fazy prostaty ostatecznej wspomaganej gniciem, grzybieniem, nowymi formami życia i paroma jajeczkami latających mrówek w samym środku cewki moczowej czegoś, co jeszcze niegdyś przypominało choć trochę męski słoni fallus...
   Słonisko z podłamanymi biodrami na wierzchach próbuje dosiąść kwitnącą samicę. W tym samym momencie z podstarzałego radia tranzystorowego zaczyna rozbrzmiewać "Words Don't Come Easy" F.R. Davida, tworząc przepiękny pościelowy klimat. Grające urządzenie stoi na ziemi tuż przy nagiej kostce dziewoi, którą potocznie zwą "Sambaboya", czternastoletniej Senegalki, wodnej kurierki przemycającej drogą morską polską gorzałę wraz ze szczepionką przeciw Polio o nazwie fabrycznej "COONCOKO", po krajach Afryki Północnej, czekającą obecnie na nadpływający powoli transport. Na jej nagich przepoconych piersiach o czekoladowych odcieniach czeka  na ewentualnych nieproszonych gości naładowany amunicją "Dum-dum" AK47, o rękojeści barwy mahonia.
   W tym samym momencie gdzieś w Nowej Zelandii rodzi się pierwszy na świecie Azjata maści kakao, kolejny naiwny leser przewozi w żołądku dwa kilogramy kokainy z Brazylii do Hiszpanii, w klasie drugiej, ekonomicznej, zaś w małej mieścinie na jednej z Wysp Królowej Elżbiety umiera dwudziesta trzecia osoba w ciągu ostatnich 24 godzin zarażona Ebolą, cała wysepka zostaje objęta kwarantanną, a rządowi naukowcy mogą w końcu bezproblemowo od teraz przeprowadzać więcej testów odpornościowych na wirusy rodzaju wszelakiego na tamtejszej ludności. Za to w okolicach jednej z piramid na Antarktydzie, wśród lodowców, w górach szaleństwa, grupa norweskich badaczy po miesiącach poszukiwań odnajduje w końcu najstarszy manuskrypt Necronomiconu, oprawioną ludzką skórą księgę umarłych, napisaną przez szalonego Araba Abdula Alhazreda. Ich przemarznięte palce zaczynają pieścić opuszkami pradawną biblię zła, by zaraz otworzyć ją delikatnie i od razu zwrócić uwagę na wyróżniony na stronicy dwuwiersz:

Nie umarło, co wiecznie może trwać uśpione,
Z biegiem dziwnych eonów i śmierć może skona.

   "'Ph'nglui mglw'nafh Cthulhu R'lyeh wgah'nagl fhtagn'. Nie należy się łudzić, że człowiek jest najstarszym lub ostatnim z władców Ziemi ani też, że jaźń i życie są odrębnymi elementami. Przedwieczni byli, są i będą. Nie w znanych nam przestrzeniach, lecz POMIĘDZY NIMI, stąpają spokojni i pierwotni, nie podlegający prawom czasu i przestrzeni, dla nas niewidzialni. Yog-Sothoth jest bramą. Jest kluczem i strażnikiem wrót. Przyszłość, teraźniejszość i przeszłość, co było, jest i będzie, są w nim jednością... Nadejdzie w końcu dzień, gdy powrócą wiatry i Głosy, które wcześniej wyparły Starszych Bogów, i gdy znów będą Wędrować Pośród Wiatru, po Ziemi i w przestrzeniach wśród gwiazd, powrócą tedy i wraz z ich powrotem Wielki Chtulhu uwulnion będzie z R'lyeh w mrocznej otchłani i Ten, Którego Imienia Się Nie Wymawia powróci ze swego miasta Carcosy nad jeziorem Hali, a Nyarlathotep posłanie przyniesie do wszystkich Wielkich Przedwiecznych i Ich sług, i przybędzie takoż Yog-Sothoth, jedność w wielości i wszechrzecz w jednym,
i wszyscy wspólnie posiądą Ziemię ze wszystkim, co na niej żyje...".

   Gdzieś w jednym z krajów Afryki Północnej Mr Elephanto, mimo bolącej prostaty, szykuje się powolutku, uroczo nieporadnie, tak jak piesek do jeżyka, do pokrycia, seksualnego zbliżenia ze swą wieloletnią partnerką życiową, w zdrowiu i w chorobie, Mrs Elephanto.
Words don't come easy to me. This is the only way for me to say I love you. Words don't come easy.
Mrs Elephanto, która właśnie przeżuwa kilka latających mrówek wymuskanych końcóweczką
i począteczkiem zarazem trąby swej prosto z obwisłej niczym rękaw szaty czarodzieja słoniczej łechtachy, ma na te końskie zaloty tak perfidnie, kurwa, wyjebane, że nawet nie wstaje, nie patrzy, nie macha ni trąbą ni ogonem. Words don't come easy to me. How can I find a way to make you see I love you? Words don't come easy. Po prostu stawia jebanego kloca, który jej tył cały obficie sobą zaczyna pokrywać i cuchnąć jednocześnie.
I spokojnie czeka na nadchodzący bieg zdarzeń.


Pan.Harmonijka
(z wykorzystaniem twórczości
Howarda Phillipsa Lovecrafta)
06.08.15