poniedziałek, 14 września 2015

III. ENTLICZEK-PENTLICZEK, CZERWONY STOLICZEK,





III. NA TEGO



      Metamfetamina została po raz pierwszy zsyntetyzowana w 1893 r. z efedryny przez japońskiego chemika Nagayoshi Nagai. W roku 1919, krystaliczna metamfetamina została zsyntetyzowana przez Akira Ogatę. stosowany powszechnie jako stymulat, lek na narkolepsję i arteriosklerozę, został wprowadzony do aptekarskiego obiegu, gdzie funkcjonował pod różnymi postaciami, w różnych krajach. Pobudzenie, czujność, odporność na sen i ból – te korzyści przemawiały do wyobraźni ówczesnego obywatela i pacjenta dokładającego starań, tak jak dziś, aby dotrzymać kroku światu nabierającemu coraz większej prędkości. Pierwsze zastosowanie metamfetaminy na szerszą skalę miało miejsce w czasie II wojny światowej, kiedy była stosowana jako środek pobudzający dla żołnierzy, od których wymagano aktywności bojowej przez długi czas. Za tym wszystkim stał przede wszystkim jeden człowiek - lekarz wojskowy Otto Ranke, dyrektor Instytutu Fizjologii Ogólnej i Obronnej na Berlińskiej Akademii Medycyny Wojennej. Postanowił on, na polecenie najwyższych notabli NSDAP, zmienić "zwykłych niemieckich żołnierzy, marynarzy i lotników w bitewne automaty o nadludzkich cechach", w taki sposób, by ich potęga dorównała ideologicznym wyobrażeniom szerzonym przez Fuhrera, który sam od 1942 każdego dnia przyjmował metę dożylnie, nie wspominając o innych substancjach.
      Na pierwszy ogień poszli żołnierze piechoty, którym zaczęto podawać... metamfetaminę w postaci środka o nazwie Pervitin. Szybko okazało się, że ci, do niedawna jeszcze nieopierzeni szeregowcy, zyskali nagle niespożyte siły i stali się żądni walki. "Podrasowani" w ten sposób Aryjczycy mieli zawojować całą Europę, jednocześnie zmiatając z powierzchni ziemi wszystkich "untermenschów", na co są twarde dowody w postaci odnalezionej niedawno dokumentacji medycznej z czasów II wojny światowej, która wskazuje, że w latach 1939-1945 wydano niemieckim żołnierzom ponad 200 milionów tabletek Pervitinu! Ale przecież każdy medal ma dwie strony. Owszem, metamfetamina ma silne działanie pobudzające, ogranicza odczuwanie bólu i niweluje opory moralne, ale jednocześnie jej zażywanie jest bardzo wyniszczające dla organizmu. Dlatego też nietrudno wyobrazić sobie tych samych żołnierzy, powiedzmy, dwa lata później - szczególnie, jeśli Pervitin podawano im wielokrotnie. Odpadająca skóra, owrzodzenia, halucynacje i omamy, potężne braki w uzębieniu i kompletny rozkład osobowości - to tylko, niektóre z możliwych skutków.
      Podobno Japończycy opracowali swoją wersję Pervitinu, zwaną Philopom, dawkowaną dożylnie, wspierającą na duchu lotników kamikaze, jednak żadne źródła historyczne nie potwierdzają do końca tych informacji.
       W latach 50. XX wieku metamfetamina była stosowana jako lek, między innymi w leczeniu otyłości. W latach 60. rozpoczęło się stosowanie jej jako narkotyku. Po czesku nazywana "pernikiem" nawet w małych ilościach, może podnieść zdolność czuwania, fizyczną aktywność
i zmniejszyć apetyt. Jako następstwo wypalenia lub iniekcji metamfetaminy pojawia się krótkie, ale wyjątkowo intensywne pobudzenie. Jest to wynik wyrzutu dużej ilości przekaźnika neuronalnego, jakim jest dopamina, w rejonach mózgu, które są odpowiedzialne za uczucie przyjemności. Przypuszcza się, że ogromny wyrzut dopaminy w wyniku działania metamfetaminy jest odpowiedzialny za szkodliwy wpływ tej substancji na zakończenia nerwowe w mózgu. Wysokie dawki tego narkotyku mogą niebezpiecznie podnieść temperaturę ciała, czasem ze skutkiem śmiertelnym, a także doprowadzić do napadów drgawkowych,
zaś nieunikniona paranoja może doprowadzić do pojawienia się myśli samobójczych
lub morderczych.
       Przy przewlekłym nadużywaniu tego środka narkotycznego może się rozwinąć tolerancja
na narkotyk. W celu osiągnięcia zadowalającego efektu, osoba musi albo brać coraz większe dawki w coraz mniejszych odstępach czasu, albo zmienić sposób przyjmowania tej substancji. W niektórych przypadkach, narkomani przestają jeść i spać, wpadając w rodzaj przymusu brania. Działanie psychotropowe jest ogólnie zbliżone do amfetaminy. Działa jednak dłużej
i stan po spożyciu jest dużo intensywniejszy. Jest też jednak bardziej toksyczna – duże dawki powodują skrócenie drzewa neuronowego w ośrodkowym układzie nerwowym. Sole (+)-metamfetaminy (o konfiguracji absolutnej S) powodują bardzo silne pobudzenie seksualne. Osoby, którym podano znaczną ilość tego enancjomeru metamfetaminy tracą zazwyczaj wszelką kontrolę nad swoimi odruchami seksualnymi. Młode kobiety stosują metamfetaminę,
by polepszyć sobie samopoczucie, zwiększyć energię i zmniejszyć apetyt. Jest niedroga, ma długotrwałe działanie i wydaje się bezpieczna. Wiadomo jednak, że ten narkotyk niszczy komórki nerwowe, zwłaszcza te wydzielające dopaminę (ich niedobór prowadzi do choroby Parkinsona). Zwiększa się ryzyko przedwczesnego porodu, a urodzone dzieci są bardziej nerwowe. Wikipedia podaje, iż metamfetamina w Polsce występuje rzadko.
Media zaś są ślepe i głuche - standard - nie babrają się w tym krystalicznym temacie, informując co najwyżej, iż "znów u niebezpiecznego dilera znaleziono ogromne ilości marihuany, z której można wytworzyć spore ilości ilości amfetaminy, a którą to również przestępca posiadał" bądź po prostu "znów to u niebezpiecznego dilera znaleziono ogromne ilości marihuany, starczające na 42235 dawek konsumenckich, oraz inne narkotyki". Mogę to nazwać tylko grubym nietaktem w stosunku do edukacji narkotykowej nieświadomego społeczeństwa, zwłaszcza tego przesiadującego zbyt wiele czasu pod kloszem masowej pralni mózgów. A przecież to takie proste, cholera jasna... Ludzie zasługują na to, by wiedzieć jakie używki są dla nich dobre, jakie przyciężkawe, a jakie W OGÓLE NIE DO SPOŻYWANIA, legalne leki podobnież z resztą.
      Kurwa, drodzy państwo, obudźcie się! Czech jest już wszędzie, więc trzeba, kurwa, ludzi informować i zniechęcać. Ten śmiertelny narkotyk jest jednym z głównych składników dzisiejszej masowej depopulacji, wraz z rakotwórczymi konserwantami w pożywieniu, chemikaliami
w powietrzu i w wodzie oraz szkodliwymi dla ciała i umysłu falami elektromagnetycznymi emitowanymi przez telewizję naziemną. Czas się, kurwa, obudzić, moi mili i coś z tym, kurwa, zrobić!
      Kurwa, tak w ogóle to do kogo ja to mówię? Co to ma znaczyć? Jezus! Co ze mnie za ojciec! Na chuj mi to Jeet Kune Do, skoro nie potrafiłem obronić swojego syna?! Nie dość, że nie potrafiłem to nie mogłem po prostu, kurwa, nacisnąć za spust, kiedy wręczył mi ten pistolet?! Ja pierdolę! Jestem przećpanym kretynem i najgorszym ojcem świata, nie potrafiącym w sytuacji kryzysowej wykorzystać "Drogi Przechwytującej Pięści"!
      I jeszcze ten pieprzony klub, kurwa... Pełno ocierającego się o siebie przepoconego bydła wokół mnie, gibającego się do chujowej muzy... Nie, czekajcie... Przecież to "Firestarter"! Wow... Nie spodziewałem się "Prodziawy" w takim miejscu, prędzej remixów jakichś popularnych teraz chłamów jak, kurwa, "Ona tańczy dla mnie", "Życie jest małą ściemniarą"
czy "Dałem ci kamień z napisem 'love'", a tu taka miła niespodzianka... Aż, kurwa, chce mi się potańczyć... Czekajcie, przecież już to robię... Nieźle, ciało samo mi się rusza do rytmu... Jezus, dobrze, że wszyscy są tu podobnie nawpierdalani po korek, widzę to... teraz to widzę całkowicie.
      Jebana meta. Nie przypuszczałem, że też stanę się jej ofiarą. Masowo to, zdaję mi się,
że spora część tutejszego przemysłu lata zeżarta... I w tej chwili wiek nie ma już jakiegokolwiek znaczenia, co robi się niepokojące coraz bardziej, bo niedługo zacznie brakować tu pokolenia, które będzie w stanie w odpowiednim czasie przemówić do rozsądku pokoleniom młodszym
i wyznaczyć jakąś granice, gdyż zajęte będzie zastawieniem kolejnej rzeczy do lombardu,
by móc raz jeszcze poczuć w nozdrzu ostre jak brzytwa pierdolnięcie kryształu...
by kontynuować dzień... spędzić noc... No i wyrobić normę w robocie... Z drugiej strony, też nie dziwota! Należy zrozumieć pracowników, nie wyrabiających na trzeźwych obrotach podczas zapierdolu, który zapewne często miewają, i jeśli normy nie wyrabiają, z pracą szybciutko się żegnają... Business is business... Zwłaszcza, że kryzys wciąż wszechobecny, budżety firm obniżać należy, a za dwóch, a nawet trzech niewyrabiających starych pracowników, jeden młody polatany wyrobi z palcem w cewce... Szkoda tylko, że z czasem ta, nie będąca nawet
w większości metą, meta wyżre ci w końcu duszę, zabierze najlepsze, co z ciebie i zasili twój umysł wraz z sercem kryształem, poza którym już nic nie będzie miało dla ciebie znaczenia... 
      Dopaminko, żegnam cię... I tak pociągniesz... ile tam organizm będzie w stanie...
Do złotej krechy, złotego macha, czy, kurwa, nawet złotego strzała... Tak... Ale jak powiedział kiedyś Mirek, jeśli ktoś chce się zeżreć to koniec końców się zeżre, ale tylko od niego zależy czy stanie się to stylem życia, prowadzącym do rychłego i szybkiego końca, czy będzie umiał to rozgraniczyć w racjonalny sposób... Szkoda tylko, ze każde spotkanie z kryształową dama jest dla twojego organizmu tak wyniszczającej... Nieważne jak wytężony umysł mieć wtedy będziesz, choć to i tak dobre złego początki... Bo z czasem lotu, wytężenie umysłu opada, natrafiając na słowotwórcze bagno, myślotwórczy muł oraz anatomiczny ból, co nie przeszkadza jednak pobudzonemu wciąż ciału... W sumie dokładnie tak się teraz czuję...
Albo więc kładziesz się i zabiera cię sen wartownika, lub w miarę głęboki, jeśli szczęście dopisze... I to nieważne gdzie się teraz znajdujesz... Jest jeszcze oczywiście opcja dożarcia i zaliczenia kolejnego dnia lotu... 
      Pierwsza zasada a propos metamfetaminy? Pomimo zasady "nigdy nie mów nigdy" i "na pewno się nie uzależnię", nigdy nie próbuj tej pierdolonej trucizny... Zabawnie to brzmi,
w kontekście narkotyków ciężkich, szkodliwych i silnie uzależniających (choć co takie, kurwa, nie jest), ale naprawdę powiadam wam, że zdrowiej przypierdolić sobie jebanej amfetaminy, niż jej kuzynki mety... Jakkolwiek absurdalnie by nie brzmiało... Oczywiście, jeszcze zdrowiej jest .zapalić ziółko... Choć w sumie jeszcze zdrowsze od ziółka, a zwłaszcza palenia codziennego, którego plusy i minusy właściwie się wyrównują, zdrowsze jest przyjąć co czas jakiś terapeutycznego psychodelicznie LSD... Które jest w zasadzie najlepszym lekarstwem na alkoholizm... Tak... Najzdrowiej to wyzbyć się wszelakich zagrywających twój organizm nałogów, prowadzić aktywny, zdrowy tryb życia i hula dusza-dusza gra! Albo tak... aktywny, zdrowy tryb życia, raz na pół roku kuracja z LSD na łonie natury, i ziółko raz w miesiącu... Nie, niemożliwe... Raz w tygodniu... Weekendowo... Po trzy dni... Zależnie od mojego stanu finansowego
lub ilościowego w topach wyhodowanej własnoręcznie Andzi z chowu blueberry...  
Nie! czystość i trzeźwość przez życie całe...!
A spierdolonych kasyn, w których nagrzane świństwem ofiary świństwa przepierdalają swoje, na świństwo rozpierdalane w głównej mierze, tak czy owak, pieniądze, coraz więcej, więcej, więcej, więcej i WIĘCEJ!
      Kurwa mać, ile tego bełkotu naraz mogę mieć w głowie?! A stoję na tym parkiecie
z jakieś trzy minuty dopiero... O, to chyba mój dostawca... Torba sporych gabarytów, widzę... Zaraz będę już przy tobie, mój ty drogi handlarzu śmiercią... Już, już, już, już, już... Już jestem przy twoim lewym uchu, ściskając twą dłoń prawą mą dłonią prawą...
"I sztrumf, sztrumf, Misia bela. Misia Kasia komfacela. Misia a, misia be, misia Kasia kom-fa-ce... Wypadło na Ciebie!"
      - "W Paryżu najlepsze kasztany rosną na placu Pigalle".
      - "Zuzanna lubi je tylko jesienią. Przesyła ci świeżą partię".
      I tyle? Po ptokach? Po kłopocie? Nieźle... Kuźwa, ciężka ta torba... I ciężko będzie mi się
z nią przebić przez ten motłoch... "Firestarter" zamienił się gładko w "Invaders Must Die"...
O, tak... Ta płytka też jest bardzo dobra... Chuj tam, chwilka na parkiecie nikomu nie zaszkodzi,
i tak już po ptokach, po kłopocie. O, tak, tak, tak, tak, tak... PAM-PAM-PAM-PAM-PARA-RARA-RARA-RARA-RAM-RAM-RAM-RAM-RAM-RAM-RAM-RAM! 

PAM-PAM-PAM-PAM-PARA-RARA-RARA-RARA-RAM-RAM-RAM-RAM-RAM-RAM-RAM-RAM!
      Czekajcie, czekajcie... A co to za jegomoście w garniturkach, którzy zdają się mnie niby niepostrzeżenie otaczać, właśnie teraz, właśnie kiedy już po ptokach, po kłopocie?
Noż do kurwy nędzy! Beretta! Gdzie ja ją...?
      Odstawię
      tylko
      na moment
      torbę...
      Ja
      pier
      do
      lę,
      kur
      wa
      mać! 

      Jak
      się
      od
      be
      zpie
      cza
      to
 gówno jeba______________________________________________________________________________________________________________________________________________
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________



(CDN)



Pan Harmonijka
14.09.2015



     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz