Skrępowanie w jej oczętach nadto aż wierzga
Kontrola pierzchła
I pieszego najbliższego wiesza się
Kontrola pierzchła
I sekrety przeszłe rozprowadza swe,
Szepcząc: "Kontrola pierzchła znów"
I ten głos, co mówił jej, kiedy/jak ma grać
Kontrola pierzchła znów
I przekręciła się, chwyciwszy rękę mą,
Szepcząc: "Kontrola pierzchła znów"
I nigdy wiedzieć jak, dlaczego, nie zdołam
Kontrola pierzchła znów
I wrzeszczała, rozkopując stronę swą,
Szepcząc: "Kontrola pierzchła znów"
I chwyciła się podłoża, dumałem, że mrze
Kontrola pierzchła jej
Kontrola pierzchła znów
Kontrola pierzchła
Kontrola pierzchła jej
Kontrola pierzchła
I zdzwoniłem z kumplem jej się stąd,
Szepcząc: "Kontrola pierzchła znów"
I uznała wszystkie kiksy, gafy swe
Kontrola pierzchła znów
I siebie wyraziła na wiele różnych słów,
Aż kontrola pierzchła znów
I po gzymsie dróżki ślepej tuła się,
Ryjąc: "Kontrola pierzchła"
Kontrola pierzchła jej
Kontrola pierzchła
Kontrola pierzchła znów
Kontrola pierzchła
Egzystować chciałbym lepiej z mitami, z łgarstwami
Gdy się mrok tutaj wdarł, szloch i strucie karmami
Mógłbym żywot pędzić swój luźniejszymi liniami
Się wahnięcie rozpadło, zaś bodźcowi przepadło
Niechaj pierzcha kontrola, gdy już nas to dopadło
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz