wtorek, 29 grudnia 2015

Łopatologii powtórka a.k.a. m.in. meta, czech, pico, kryształ, pernik, świństwo









     Metamfetamina została po raz pierwszy zsyntetyzowana w 1893 r. z efedryny przez japońskiego chemika Nagayoshi Nagai. W roku 1919, krystaliczna metamfetamina została zsyntetyzowana przez Akira Ogatę. stosowany powszechnie jako stymulat, lek na narkolepsję i arteriosklerozę, został wprowadzony do aptekarskiego obiegu, gdzie funkcjonował pod różnymi postaciami, w różnych krajach. Pobudzenie, czujność, odporność na sen i ból – te korzyści przemawiały do wyobraźni ówczesnego obywatela i pacjenta dokładającego starań, tak jak dziś, aby dotrzymać kroku światu nabierającemu coraz większej prędkości. Pierwsze zastosowanie metamfetaminy na szerszą skalę miało miejsce w czasie II wojny światowej, kiedy była stosowana jako środek pobudzający dla żołnierzy, od których wymagano aktywności bojowej przez długi czas. Za tym wszystkim stał przede wszystkim jeden człowiek - lekarz wojskowy Otto Ranke, dyrektor Instytutu Fizjologii Ogólnej i Obronnej na Berlińskiej Akademii Medycyny Wojennej. Postanowił on, na polecenie najwyższych notabli NSDAP, zmienić "zwykłych niemieckich żołnierzy, marynarzy i lotników w bitewne automaty o nadludzkich cechach", w taki sposób, by ich potęga dorównała ideologicznym wyobrażeniom szerzonym przez Fuhrera, który sam od 1942 każdego dnia przyjmował metę dożylnie, nie wspominając o innych substancjach.
      Na pierwszy ogień poszli żołnierze piechoty, którym zaczęto podawać... metamfetaminę w postaci środka o nazwie Pervitin. Szybko okazało się, że ci, do niedawna jeszcze nieopierzeni szeregowcy, zyskali nagle niespożyte siły i stali się żądni walki. "Podrasowani" w ten sposób Aryjczycy mieli zawojować całą Europę, jednocześnie zmiatając z powierzchni ziemi wszystkich "untermenschów", na co są twarde dowody w postaci odnalezionej niedawno dokumentacji medycznej z czasów II wojny światowej, która wskazuje, że w latach 1939-1945 wydano niemieckim żołnierzom ponad 200 milionów tabletek Pervitinu! Ale przecież każdy medal ma dwie strony. Owszem, metamfetamina ma silne działanie pobudzające, ogranicza odczuwanie bólu i niweluje opory moralne, ale jednocześnie jej zażywanie jest bardzo wyniszczające dla organizmu. Dlatego też nietrudno wyobrazić sobie tych samych żołnierzy, powiedzmy, dwa lata później - szczególnie, jeśli Pervitin podawano im wielokrotnie. Odpadająca skóra, owrzodzenia, halucynacje i omamy, potężne braki w uzębieniu i kompletny rozkład osobowości - to tylko, niektóre z możliwych skutków.
      Podobno Japończycy opracowali swoją wersję Pervitinu, zwaną Philopom, dawkowaną dożylnie, wspierającą na duchu lotników kamikaze, jednak żadne źródła historyczne nie potwierdzają do końca tych informacji.







      W latach 50. XX wieku metamfetamina była stosowana jako lek, między innymi w leczeniu otyłości.
W latach 60. rozpoczęło się stosowanie jej jako narkotyku. Po czesku nazywana "pernikiem" nawet w małych ilościach, może podnieść zdolność czuwania, fizyczną aktywność i zmniejszyć apetyt. Jako następstwo wypalenia lub iniekcji metamfetaminy pojawia się krótkie, ale wyjątkowo intensywne pobudzenie. Jest to wynik wyrzutu dużej ilości przekaźnika neuronalnego, jakim jest dopamina, w rejonach mózgu, które są odpowiedzialne za uczucie przyjemności. Przypuszcza się, że ogromny wyrzut dopaminy w wyniku działania metamfetaminy jest odpowiedzialny za szkodliwy wpływ tej substancji na zakończenia nerwowe w mózgu. Wysokie dawki tego narkotyku mogą niebezpiecznie podnieść temperaturę ciała, czasem ze skutkiem śmiertelnym, a także doprowadzić do napadów drgawkowych, zaś nieunikniona paranoja może doprowadzić do pojawienia się myśli samobójczych lub morderczych. Przy przewlekłym nadużywaniu tego środka narkotycznego może się rozwinąć tolerancja na narkotyk. W celu osiągnięcia zadowalającego efektu, osoba musi albo brać coraz większe dawki w coraz mniejszych odstępach czasu, albo zmienić sposób przyjmowania tej substancji. W niektórych przypadkach, chorujący na metamfetaminę przestają jeść i spać, wpadając w rodzaj przymusu 'wpierdalania'.
     Działanie psychotropowe jest ogólnie zbliżone do amfetaminy. Działa jednak dłużej i stan po spożyciu jest dużo intensywniejszy. Jest też jednak bardziej toksyczna – duże dawki powodują skrócenie drzewa neuronowego w ośrodkowym układzie nerwowym. Sole (+)-metamfetaminy (o konfiguracji absolutnej S) powodują bardzo silne pobudzenie seksualne. Osoby, którym podano znaczną ilość tego enancjomeru metamfetaminy tracą zazwyczaj wszelką kontrolę nad swoimi odruchami seksualnymi. Młode kobiety stosują metamfetaminę, by polepszyć sobie samopoczucie, zwiększyć energię i zmniejszyć apetyt. Jest niedroga, ma długotrwałe działanie i wydaje się bezpieczna. Wiadomo jednak, że ten narkotyk niszczy komórki nerwowe, zwłaszcza te wydzielające dopaminę (ich niedobór prowadzi do choroby Parkinsona). Zwiększa się ryzyko przedwczesnego porodu, a urodzone dzieci są bardziej nerwowe.
     Wikipedia podaje, iż metamfetamina w Polsce występuje rzadko - zgodziłbym się z tym stwierdzeniem, gdybym nie był świadkiem rozkwitu popytu i podaży na tę niebezpieczną substancję trwającą mniej więcej od 2008 roku na terenach Dolnego Śląska, chorując na pico w międzyczasie, a od niedawna mającego się już coraz lepiej i kręgi swe rozszerzający w reszcie województw Rzeczpospolitej. Media zaś są ślepe i głuche - standard - nie babrają się w tym krystalicznym temacie, informując co najwyżej, iż "znów u niebezpiecznego dilera znaleziono ogromne ilości marihuany, z której można wytworzyć spore ilości ilości amfetaminy, a którą to również przestępca posiadał" bądź po prostu "znów to u niebezpiecznego dilera znaleziono ogromne ilości marihuany, starczające na 42235 dawek konsumenckich, oraz inne narkotyki". Mogę to nazwać tylko grubym nietaktem w stosunku do edukacji narkotykowej nieświadomego społeczeństwa, zwłaszcza tego przesiadującego zbyt wiele czasu pod kloszem masowej pralni mózgów. A przecież to takie proste, cholera jasna... Ludzie zasługują na to, by wiedzieć jakie używki są dla nich dobre, jakie przyciężkawe, a jakie W OGÓLE NIE DO SPOŻYWANIA, legalne leki podobnież z resztą. Temat mógłby zostać potraktowany choć trochę poważniej, sensowniej, konkretniej, tak jak najsłynniejsza amerykańska kampania przeciw mecie (tak, USiA potrafi zadbać o takie rzeczy, choć w tamtejszym codziennym molochu dezinformacji, bzdur i gówna, siła przebicia nie jest tak mocna, jak mogłaby), promowana hasłem "Meth... Not Even Once". Czemu u nas tego brak? Kto wie, może w Polsce czarnorynkowe lobby metamfety tak bardzo opłaca się władzy (tej absolutnej i tej mniej), że samoistnie zostało jednym z największych tabu naszego kraju?
     Bla-bla-bla, ble-ble-ble, znów to jebane wspólne dobro? A czemu by, kurwa, nie? W każdym z nas jest ta niepowtarzalnie niepodważalna cząstka nieskończoności, zatem stwierdzenie, iż wszyscy jesteśmy równi, choćby tylko pod tym względem (a jest ich w chuj, uwierzcie, co najmniej) i należy się nam po prostu WIEDZIEĆ, W CO SIĘ NIE PAKOWAĆ - nie powinno nikogo dziwić, oburzać czy zniesmaczać. A jeśli jest inaczej, no cóż... gusta i gusta, problemy problemom problemami.







Zanim wślizgniesz się w nieświadomość
Chcę pocałować cię jeszcze raz
Jeszcze raz spróbować rozkoszy
Jeszcze jednego pocałunku


Jasne są dni i wypełnione bólem
Utul mnie w delikatnych kroplach deszczu
Twoje życie było zbyt szalone
Znów się spotkamy, znów.


Powiedz mi, gdzie wolność twoja
Ulice przypominają nieśmiertelne pola
Uchowaj mnie od szukania przyczyn,
Dla których ty zapłaczesz, a ja raczej odfrunę


Kryształowy statek napełnia się
Tysiącem piguł, tysiącem wzruszeń
Milionem sposobów na spędzenie czasu
Kiedy wrócimy - dam znać

The Doors - "The Crystal Ship"
Przekład - Tomasz Beksiński


źródło: internety

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz